piątek, 14 lutego 2014

Walentynki KuroBasu



Ohayo mina!
Na początek chciałabym wszystkim zakochańcom życzyć wszystkiego dobrego z okazji walentynek :D A tym, którzy ten dzień spędzą z anime *high five* Z okazji dzisiejszego święta napisałam one-shota z 2 one-shotami ( kurde, ale to logiczne O.o) Oczywiście bohaterowie są z Kuroko no Basket :P Będą to Kagami x Kuroko, Aomine x Kise. Wiem, że miało być jeszcze MidoTaka, ale zupełnie nie wiem, co miałam napisać :/ Także mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;_; Tak samo nie mam pomysłu na kolejny rozdział HichiIchi więc jutro spodziewajcie się jakiegoś one shota ;_; Strasznie was za to przepraszam, ale jakimś cudem choroba zabrała mi wenę twórczą. I takie pytanko, jakie są wasze OTP? Napiszcie mi i wtedy ( jeżeli będę ich znała) napiszę coś o nich z dedykacją dla was :3 A jeśli nie będę znała to postaram się w jak najszybszym terminie obejrzeć anime z tą parką:) Także zapraszam do czytania :D

*KagaKuro*
14 lutego, walentynki, czyli dzień wyczekiwany przez wszystkie pary. Najgorsze jest to, że nie mam pojęcia co mogę zrobić dla Tetsu. Kwiaty? No, ale żeby dla faceta? Czekoladki? To jest  okleplane. Musi to być coś wyjątkowego. Kolacja już nie wypali, bo miał urodziny 2 tygodnie temu, więc nie będzie to  zaskoczenie. Co ja mam dać facetowi na walentynki? Od 2 dni myślę tylko o tym. W szkole też nie słucham na lekcjach.
- Nad czym tak myślisz, Kagami-kun? – usłyszałem głos trenerki.
- Nad niczym szczególnym – chwila, Aida to przecież dziewczyna! – pomóż mi!!!! Ppproszę – wstałem i uderzyłem dłońmi o ławkę.
- Ddobrze, ale o co chodzi? – zapytała zaskoczona
- Co mogę kupić swoje …. Swojej dziewczynie na walentynki? –przecież jej nie powiem, że potrzebuję pomocy w szukaniu prezentu dla mojego chłopaka.
- Reety, Kagami-kun, nie wiedziałam, że masz dziewczynę – bo nie mam – jak jej na imię? – dopytywała się. No i co ja mam jej odpowiedzieć? - Czyżby nazywała się Kuroko Tetsuya? – imię szepnęła mi do ucha
- Co?? Skąd wiesz, kto ci powiedział?! – wie o nas??!!! Niemożliwe….
- Ehh masz za idiotów swoją drużynę Kagami-kun? Nie lekceważ nas – dodała uśmiechając się szyderczo.
- No to pomożesz mi, czy nie? Nie wiem co mam dla…niej zrobić – dziwnie się czuję mówią o Kuroko w osobie żeńskiej
- Hmmm pomyślmy, dobrze gotujesz. Zrób kolację i zaproś go, JĄ! Do siebie – szybko się poprawiła
- Nahh, to już było, 2 tygodnie temu na jej urodziny.
- No to może … kup kwiaty i zrób jakieś ciasto? Tylko napisz coś romantycznego, pamiętaj – dodała uśmiechając się.
- A czy to nie jest trochę, no  takie oczywiste. Znaczy, no bo wszyscy tak robią, nie?
- Ehhh, tak to już jest. Każde święto ma jakieś swoje tradycje. W przypadku walentynek są to czekoladki, ciastka i romantyczne gesty.  A poza tym kto jak kto, ale ją na pewno ucieszą takie drobiazgi – dodała uśmiechając się, już normalnie – A tak właściwie, gdzie jest Kuroko-kun?
- Napisał mi, że dziś nie może iść do szkoły, musi zostać w domu z babcią całe popołudnie.
- Aaaaa, prawie bym zapomniała, po co tu przyszłam. Chciałam ci powiedzieć, że wszyscy są zwolnieni z dzisiejszego treningu. Tsuchida chciał się spotkać dziewczyną i ja też mam plany.
- Hyuga cię gdzieś wreszcie zaprosił? – zapytałem dosyć retorycznie
- Eee?! Skąd wiesz?!
- Wszyscy się tego spodziewali
- CO?!? Mmniejsza o to. – dodała lekko speszona. Mam nadzieję, że pomogłam ci w sprawie walentynek
- Taaa, dzięki – ma rację. Tetsuya cieszy się z najmniejszych rzeczy. Może po nim nie widać, że jest szczęśliwy, ale tak jest. Dobra! Niech te lekcje się już kończą! Nagle poczułem wibracje telefonu w kieszeni. Dostałem sms od… Kuroko!
*treść sms*
Mógłbyś wpaść do mnie do domu tak około 19.00? Będziemy sami, rodzice wychodzą.

Pierwszy raz będę u niego w domu. I jeszcze będziemy sami….. tylko we 2 …. Lekcje minęły dosyć szybko, a czas do 19.00 jeszcze szybciej. Tak jak radziła mi trener zrobiłem ciasto, kupiłem kwiaty i udałem się do domu Tetsu. Nikt nie odpowiadał na pukanie więc sprawdziłem czy drzwi są otawrte. Owszem, były. Wszedłem do środa
- Przepraszam za najście. Kuroko, gdzie jesteś?! - wołałem
- Kagami-kun, wejdź. Przyjdź do mojego pokoju.
- A który to? – zapytałem, bo za cholerę nie wiem, który.
- Ten, z którego słyszysz głos. – tak więc zrobiłem. Pomyliłem się raz i w końcu trafiłem na pokój Kuroko. To co tam zobaczyłem, przeszło wszelkie oczekiwania. Mój chłopak leżał na łóżku wysmarowany czekoladą, bitą śmietaną i innymi słodkościami.
- Jesteś głodny, Kagami – kun –powiedział, rumieniąc się
- Kagami Taiga, co to za spanie na lekcjach! – nagle obudził mnie nauczyciel. Cholera, zasnąłem! I co to był w ogóle za sen??!?!!? – a teraz za karę po lekcjach ..- przerwał mu dźwięk dzwonka
- Innym razem, dowidzenia! – krzyknąłem i wybiegłem z klasy. Mam tyle energii, że zaraz eksploduję. Dosyć szybko znalazłem się w domu i zabrałem się do roboty. Zrobiłem ciasto i wstawiłem do piekarnika. Sam, pobiegłem wziąć prysznic i ubrania. Po raz pierwszy w życiu nie miałem pojęcia w co się ubrać. Garnitur odpada, T-shirty również. W końcu zdecydowałem się na koszulę i jeansy. W tym czasie ciasto się upiekło, a ja zabrałem się za dekorację. Umieściłem napis :
„ Jestem twoim światłem, a ty moim cieniem. Dziękuję ci za to, że jesteś. Kocham Cię”
Jak żałosny jest ten tekst zorientowałem się dopiero po fakcie dokonanym. No, ale już za późno na nowe ciasto. Po drodze to Tetsu wskoczyłem do kwiaciarni i kupiłem kwiaty. Zapłaciłem i po chwili byłem pod domem Kuroko. Zapukałem, a serce zaczęło mi bić jak szalone. Jeszcze nigdy się tak nie denerwowałem. Nawet nie wiem czym się tak stresuję? Przecież nie jesteśmy parą od tygodnia. Zapukałem i po chwili w drzwiach stanął mój chłopak. Odjęło mi mowę. Kuroko wyglądał po prostu niesamowicie. Błękitna koszula, praktycznie pod kolor jego oczu, czarny, bawełniany krawat i jeansy. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałem.
- Kagami-kun, może wejdziesz?
- Aaa, tak. Kuroko to dla ciebie. No wiesz, bo walentynki, nie? – serio? Na tyle mnie stać w takiej sytuacji? Tetsuya stanął osłupiały. Był w szoku. Po chwili odłożył wszystko na stół i wtulił się we mnie. Serce ponownie szybko mi zabiło. Uśmiechnąłem się i pocałowałem go w czubek głowy.
- Poczekaj. Też coś dla ciebie mam. – oderwał się ode mnie i poszedł do kuchni. Po chwili wrócił trzymając w rękach jakąś paczuszkę – Dziękuję ci za wszystko, Kagami-kun. Kocham cię i cieszę się, że jesteśmy razem – od razu poczułem jak moją twarz pokrywa czerwień. W paczuszce były ciasteczka.
- Zrobiłeś je? – zapytałem jak idiota, na co on tylko kiwnął głową – pyszne, nie wiedziałem, że umiesz piec – jestem pod wrażeniem
- Cieszę się – odpowiedział i usiadł na kanapie. W końcu odpakował ciasto ode mnie. Zaraz mnie wyśmieje i powie, że to najbardziej żenująca rzecz jaką słyszał. Chociaż nie, przecież to Kuroko. Powiem tylko, że to żenujące i …
- OI! Kuroko, co się stało? – zobaczyłem łzę spływającą po jego policzku – zrobiłem coś nie tak?! – zestresowałem się. Świetnie! Są walentynki, a ja sprawiłem, że mój chłopak płacze!
- Mmm, nie, nic nie zrobiłeś. To ze szczęścia, Kagami-kun. Dziękuję ci – wtedy przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Delikatnie, ledwie muskając moje usta swoimi.
- Dddaj, pójdę pokroić ciasto, co? – szybko ruszyłem do kuchni. Jeszcze chwilę bym tam siedział, a rzuciłbym się niego i od razu przeszedł do rzeczy. Nie mogę tak  się do niego dobierać, tym bardziej, że nie wiem, kiedy wrócą jego rodzice. Wyrzuciłem opakowanie, w którym przyniosłem ciasto i poczułem zapach spalenizny. Wyciągnąłem kosz na śmieci z szafki i ponownie tego dnia mnie zatkało.
- Kagami-kun, co robisz? – zapytał nagle pojawiając się koło mnie
- Waa! – krzyknąłem przerażony. Boże… on znowu mi to robi! – Kuroko, czy to dlatego nie było cię dziś w szkole? – zapytałem wskazując na śmietnik pełen spalonych i nieudanych ciasteczek. Tetsuya w odpowiedzi odwrócił się i chciał wrócić do salonu, lecz w porę go złapałem w mocno przytuliłem. Żeby opuszczał szkołę? – Idiota, kocham cię Kuroko – dodałem tylko i trzymałem go mocno w ramionach. 

 Jak napisałam, że Taiga czuł wibracje (telefonu w kieszeni) to takie : o kurrr XD Wg jak to pisałam, to często miałam minę WUUUT? I wg Taiga jaka rozkmina " Riko jest dziewczyną!" Woooow XD A co do tej łzy, to nie był jakiś płacz, czy coś, tylko takie wzruszenie nie? Wiecie o co mi chodzi :P A teraz czas na AoKise :3

 - Kise, pamiętasz, że dzisiaj w dupie ze szkołą i idziemy na miasto, nie? - zadzwoniłem do niego, żeby się upewnić, że nie zapominał. Po nim można się wszystkiego spodziewać
- Pewnie, że pamiętam, Aominechci. Tylko się denerwuję. Kasamatsu - senpai mnie zabije, wiesz?
- Nie panikuj, nic ci nie zrobi. Będę u ciebie pod domem o 12.00 i nie mam zamiaru na ciebie czekać, jasne? Dlatego ty się już lepiej zacznij teraz przygotowywać. Dla ciebie 3 godziny, to też za mało.
- Nie prawda, Aominechci!!!! - darł się do słuchawki.
- Ależ oczywiście. Mniejsza o to, masz być gotowy o 12.00 dotarło?
- Zrozumiałem. Także do zobaczenia, Aominechcii!!!! - nawet przez telefon, o 8.30 on tryska pozytywną energią..... może to się powinno leczyć? A z resztą. Idę się zdrzemnąć, mam jeszcze dużo czasu. Dopiero o 11.30 mam autobus do Kise. Tak więc poszedłem się położyć. Wstałem i była dopiero 10.00. Zdecydowałem, że powoli będę się zbierał. Jeszcze nigdy tak długo nie stałem przy cholernej szafie z ciuchami. Nie mam bladego pojęcia co na siebie włożyć. Wychodzę z Kise, do cholery. On zawsze wygląda bosko, po prostu chodzący sex. Zawsze kiedy gdzieś idziemy ktoś się podnieca na jego widok. Ciekawe ilu facetów zostało z jego powodu gejem. Ja też jestem jego ofiarą. Odrzuciłem wszystkie piękne, ogromne biusty na rzecz jego tyłeczka. Ale nie żałuję. Prócz koszykówki Kise jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. Także ubrałem się i wyszedłem. Po drodze zobaczyłem żółte róże w kwiaciarni. A co mi tam. Walentynki są, nie będę oszczędzać. Kupiłem ogromny bukiet tych róż. Słyszałem szepty dziewczyn, które mijałem. Mówiły coś w stylu " ale ten koleś musi kochać swoją dziewczynę; reety jakie to słodkie; też takiego chcę" Po jakimś czasie zaczęło być to irytujące. Współczuję Kise, jak on może tak długo to znosić? Co chwila jakaś laska go zaczepia, a to po autograf, potem po zdjęcie. Ciekawe ile dzisiaj fanek Kise będzie płakało, że ich model jest w szkole nieobecny. Pewnie miały dla niego czekoladki i  te sprawy. A tu niestety, Kise spędza ten dzień z najgorętszym ciachem w mieście. Na przystanek dotarłem równo z autobusem. Podróż trwała jakieś 15 min, więc pod domem Ryoty byłem trochę przed czasem.
- Reeety, Kise. Jestem przed czasem, a ty jesteś gotowy do wyjścia. Brawo! - jestem z niego dumny.
- Widzisz, mówiłem ci, Aominechci! - krzyknął zadowolony i wpuścił mnie do środka.
- Trzymaj - dałem mu te kwiaty - wesołych walentynek, Ryota - dodałem zaniżonym głosem. Kise zarumienił się i szybko wziął kwiaty wkładając je do jakiegoś wazonu. Po chwili wrócił i dosłownie się na mnie rzucił. Oboje upadliśmy na ziemię.
- Oi, Kise, co ty.. - nie pozwolił mi dokończyć. Uciszył mnie pocałunkiem.
- Dziękuję ci Aominechci - dodał tylko i ponownie mnie pocałował. Zaczął rozpinać mi guziki koszuli.
- Oooi, Kise? Tak bardzo? - zapytałem, po czym spojrzałem mu w oczy. Cały się rumienił, lekko uśmiechał. Pokiwał twierdząco głową, więc wziąłem go na ręce i powędrowałem do salonu. Rzuciłem go na sofę i tym razem to ja go pocałowałem, od razu językiem penetrując wnętrze jego ust. Nie pozostawał mi bierny. Zabrałem się za rozpinanie jego rozporka od jeansów.
- Oi, Kise. Jesteś? - do drzwi dobijał się Kasamatsu.
- Cholera! Akurat teraz - przeklęty Yukio.
- Aominechci, olejmy go. Zaraz sobie pójdzie - zawiesił ręce na mojej szyi szepną mi do ucha - naprawdę chcę to dzisiaj zrobić, wiesz. - dodał po czym zrobił mi malinkę na szyi. Jego wzrok był naprawdę podniecający. No nieźle, Kise przejmujący inicjatywę.
- Nie wiedziałem, że aż tak bardzo. Złapałem go za rękę i po cichu poszliśmy na górę, do sypialni. Ty razem to Kise popchnął mnie na łóżko. Usiadł mi na kolanach i rękoma przejeżdżał po moim torsie. Po chwili niżej, do mojego rozporka. Rozpiął go i włożył rękę pod moje bokserki. Nie pozostanę mu bierny. Również zabrałem się za pieszczenie go. Po pokoju rozniosły się dźwięki naszych jęków. Po chwili przeturlałem się z Kise, tak, że teraz to ja byłem na górze. Blondyn dyszał, cały się rumienił. W końcu zdjąłem z niego spodnie i bokserki. Zacząłem poruszać ręką w górę i w dół, pieszcząc jego penisa. Kise nawet nie próbował powstrzymywać głosu.
- Aominechci..... przejdź do rzeczy ... - rety..... on naprawdę niedługo doprowadzi mnie do szaleństwa. Ale wedle jego życzenia zakończyłem pieszczoty i naśliniłem dwa palce. Nie miałem żadnego żelu, sądziłem, że pójdziemy na randkę, a potem do mnie. Nie spodziewałem się tego.
- Aominechci, szafka obok.... pierwsza szuflada - wydyszał. Sprawdziłem i .... Kise był na dziś bardzo dobrze przygotowany. Gumki i żel.
- Nieźle, Kise - wylałem trochę żelu na palce i wsadziłem je w Kise. Cicho syknął z bólu. Po chwili dodałem trzeci palec. Jeszcze chwilę go rozszerzałem, po czym drugą ręką pogłaskałem po policzku. W końcu zastąpiłem palce czymś o wiele większym. Kise tym razem krzyknął. Nie poruszałem się, czekałem aż sie przyzwyczai. Chociaż było to cholernie trudne!
- Już możesz, Aominechci - wydyszał, a ja spełniłem jego prośbę. Zacząłem się w nim poruszać. Nie byłem w stanie się już powstrzymywać, od razu nabrałem szybkie tempo. Po pokoju rozniosły się jeszcze głośniejsze jęki, krzyki. Żaden z nas nie ukrywał jak było nam dobrze. Znalazłem punkt G Kise i teraz pocieram się tylko o to miejsce.
- Kkkis.....e? - usłyszeliśmy głos za nami. Kasamastu Yukio postanowił sobie do nas wejść.
- Ssen...ppai?? - Kise nie był w stanie cokolwiek powiedzieć.
- Oi, Kasamatsu, przeszkadzasz, wypad - krzyknąłem rzucając w niego poduszą.
-Ej! Już sobie idę, a z tobą się Kise, rozprawię później. - wciąż był w ciężkim szoku, ale odwrócił się i poszedł. A ja wróciłem do przerwanej czynności. Jeszcze parę ruchów i Kise doszedł. Zaraz po nim i ja osiągnąłem spełnienie. Kise od razu schował się pod kołdrę.
- Co ty teraz, Kise?
- Senpai.....on nas widział
- Tak, widział
- Chcę umrzeć, Aominechci!!! - prawie się rozpłakał.
- Przestań Kise. Jak umrzesz to wiesz ile osób się załamie? Wiesz jak bardzo będę tęsknił? Nie możesz umrzeć! Więc nawet tak nie żartuj! - o czym ja mówię? Jestem zażenowany sobą.
- Ale senpai ..
- No i co? Zapomni.
- Myślisz?
- Wiem, że zapomni - przyciągnąłem go do siebie i przytuliłem. - a teraz cieszmy się walentynkami.
- Aominechci, wystarczy już. Chodź teraz gdzieś
- Pff jasne. Spełniłem twoją prośbę, teraz czas na moje wymagania, Ryota - oblizałem się lubieżnie i zabrałem się za ponowne badanie jego ciała. No, takie walentynki to ja mogę spędzać!




I to by było na tyle :D Jeszcze raz bardzo was przepraszam za brak MidoTaka ;_; I się zastanawiałam, wg interesuje was opowiadanie HichiIchi? Bo po statystykach/komentarzach nie widzę zainteresowania :/ Dlatego piszcie, czy chcecie o tym czytać, czy mam pisać tylko KuroBasu :D I tak jak we wstępie : jakie są wasze OTP? Więc mam nadzieję, że wam się podobały te shoty ^^ Jak zwykle zapraszam do komentowania i do zobaczenia jutro :)

7 komentarzy:

  1. Haha! ja to jestem szelma, wykorzystałam fakt, że mój facet wyszedł do sklepu po wino, żeby przeczytać gejowskie opowiadanie. A co mi tam, może dzięki temu i on coś tam skorzysta.

    Co do opka, było słodziaszne. To jak Riko dała do zrozumienia kto jest "dziewczyną" Kagamiego było genialne. I Kuroko taki słodki, i Kagami taki zaabsorbowany tym co mu wręczyć, a przedewszystkim jego marzenia o tyk, co mu może przygotować Kuroś, były genialne :P

    Aoś jak zwykle wygrywa internety. Nic nie poradzę, że się nim ostatnio jaram jak ogon Charmandera. Zaczęłam to cholerne murzyńskie ciacho wręcz uwielbiać i zazdroszczę Kisę.
    Z drugiej strony to miałam nadzieję, że Kasamatsu sie do nich przyłączy. O.o ostatnio widywałam sporo takich artów i nie ukrywam że mi się bardzo podobały. Mimo wszystko żal mi Kasamatsu, jakoś tam mam swoja wizję odnośnie jego "miłości".

    A HichiIchi ja bardzo chcę przeczytać.

    Moje OTP to
    1. Shizaya (durararara!)
    2. HijiOki (Gintama)
    3. KagaKuro
    4. Ichigo x Grimmjow

    A z resztą, chyba u mnie na blogu widać, czym się jaram :P

    Dobra kończę, bo chłopak wrócił... Też nie miał kiedy

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwwww *-* kawaii *-* Bardziej podobało mi się KagaKuro ale AoKise też niczego sobie (nie lubię tekstu typu "nie pozostaje mu bierny" itp).

    Ja chce MidoTaka! ;-; *tupie nogami i płacze* Dlaczego? Dalczego mi to robisz?! ;-; /sorki, to poprostu mój ukochany paring/
    Życzę weny!~

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo cię przepraszam, ale nic nie mogłam wymyślić ;_; też nad tym cholernie ubolewam, ale nie mogłam rozwinąć żadnego wątku ;_; Ale jak wyzdrowieję, to nawet jeśli miałabym zginąć to napiszę MidoTaka :D to ci mogę obiecać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytalam KagaKuro no i bylo slodziasne xd to ogarniecie Kagamiego, ze Riko to baba bezcenne.
    AoKise <3 Kise taki napalony, mraaal. Przypalani na goracym uczynku, biedna Kisia Yuki go zabije, pewnie zazdrosny xD

    HichiIchi przeczytam z wielka checia :p~Szasta

    OdpowiedzUsuń
  5. AWWW KAGAKURO TAKIE SŁODZIACHNE.
    Jestem ci wdzięczna, bo umiliłaś mi dzień *znowu* też jestem chora :(
    OTP:
    1.KagaKuro
    2.Eren x Levi
    3. Gin x Matsumoto XD (nie tylko yaoi zyje człowiek)
    Rozmowa Riko i Kagamiego mnie rozwaliła.
    WENY~

    OdpowiedzUsuń
  6. Pisz HichiIchi ! Rozkaz :3 ... A tak wg to te teksty Aomine ... xD
    Takie szczere :D Biedny Kasamatsu ... I biedna Kisia... Kasamatsu go zabije xD Super ~~Yuki

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze świetne :3
    moje OTP:
    ~Ciel Phantomhive X Sebastuan Michaelis
    ~ Shion X Nezumi
    ~Raito X L

    OdpowiedzUsuń