Konbawa mina !
Nie wiem czy wiecie, ale dziś wypadają urodziy Tetsu :D Z tej okazji postanowiłam wstawić one-shot'a KagaKuro :D Mam nadzieję, że wam się choć troszkę spodoba :3 Więc o d razu zapraszam do czytania. Jak zwykle komentarze mile widziane :P
"Happy Birthday" KagaKuro one-shot
Punkt widzenia: Tetsu
Wstałem rano, tak jak zwykle. Ledwie żywy podszedłem do kalendarza.
- Więc to już dzisiaj - pomyślałem. 31 stycznia, dzień moich urodzin. Pamiętam ostatnią imprezę, jeszcze w Teiko. Dostałem telefon od Akashi'ego. Kazał mi przyjść na jakiś dodatkowy trening. Nieświadomy niczego, poszedłem. Na sali było ciemno, stwierdziłem, że pewnie żartował, ale jak zapaliłem światło wszyscy wyskoczyli krzycząc "Wszystkiego Najlepszego". Mieli przygotowaną całą imprezę. Oczywiście Akashi wykorzystał całą sytuację i zaproponował trening. Oczywiście nikt nie odważył się mu zaprzeczyć i po wyżerce zaczęliśmy grę. Nikt tego nie mówił głośno, ale wszyscy mieliśmy ochotę pograć. Teraz pewnie nikt nawet nie wie, że dziś kończę 17 lat. Może oprócz Taigi, jako mój chłopak doskonale pamięta o takich sprawach. Przynajmniej mam taką nadzieję. Ale nie liczę na wiele. Chcę tylko spędzić z nim wieczór. Tylko we dwoje. Zebrałem się szybko i wyszedłem z domu. Kagami czekał już na mnie na dole.
- Co dzisiaj tak długo? - pytał
- Przepraszam, trochę zaspałem. - odpowiedziałem mu.
- Pamiętasz co dzisiaj za dzień, nie? - czyli jednak pamiętałeś. W duchu naprawdę się cieszyłem, ale jak zwykle nie okazałem żadnych emocji.
- ,No piątek nie? - pytałem głupio.
- To też, ale dzisiaj jest ostatni dzień miesiąca, czyli specjalny trening Aidy. Ehhh ciekawe czy jutro będę mógł się z łóżka ruszyć. Ostatnim razem dała nam taki wycisk, że nie byłem w stanie dojść do domu i spałem u ciebie, pamiętasz? - nie spodziewałem się tego. Zapomniał? W sumie, powinienem się cieszyć, że w ogóle ze mną jest. Jestem przeciętnym gościem, który na dodatek znika sprzed jego oczu. Ciekawe ile razy już przeklinał tą moją umiejętność.
- A, no tak - odpowiedziałem lekko zawiedziony. Po chwili byliśmy już w szkole. Nieco spóźnieni wtargnęliśmy do klasy. Tylko Kagamiemu się oberwało, bo ja, jak zwykle niezauważalny usiadłem na swoje miejsce. Taiga posłał mi spojrzenie mordercy, a ja uśmiechnąłem się lekko do niego. Prawie niezauważalnie, ale spedziliśmy już razem tyle czasu, że nauczył się zauważać moje reakcje. Lekko się zarumienił i odwrócił wzrok. Nauczyciel trochę pogadał i kazał mu usiąść na miejsce. Lekcje nadzwyczaj się dłużyły. Podczas przerwy na drugie śniadanie przyszła do mnie i Taigi trenerka. Trochę się przestraszyłem, bo jakoś dziwnie się uśmiechała. Jakoś tak, sadystycznie. Ja oczywiście nie dałem tego po sobie poznać, nie to co Kagami.
- Kuroko-kun, Kagami- kun, wiecie co dziś za dzień, prawda?
- Tttak - odpowiedział jej lekko jąkając się.
- Więc mam nadzieję, że żaden z was nawet nie myśli o opuszczeniu treningu, prawda? - pytała coraz straszniej wyglądając. Już wiem, że czeka nas najgorszy trening życia.
- Tttakk - odpowiedział jeszcze bardziej przerażony Taiga. Wydaje mi się, że myśli o tym samym co ja.
- I dobrze, a więc do zobaczenia - uśmiechnęła się u wyszła podskakując
- Kuroko, ona podskakuje ...
- Widzę ...
- Wiesz, co to oznacza ..
- Tak, wiem - odpowiedziałem mu krótko i zabrałem się za jedzenie. Kagami zrobił to samo. Wyciągnął z torby 10 kanapek i 3 soczki w kartoniku
- Kagami-kun, co dzisiaj tak mało? - zapytałem. Naprawdę, jak na niego, to trochę za mało, Zwykle ma około 15 kanapek i 6 soczków.
- Zaspałem, a ty dzisiaj jakoś nadzwyczaj dużo tego jedzenia masz
- Tak, ale nie zjem tego wszystkiego, chcesz?
- Noo, jakbyś mógł - rzuciłem mu 2 kanapki. Wiem, że mu są potrzebne bardziej niż mi. Zjedliśmy i ponownie zaczęły się lekcje. Wiem, że to dziwne, ale chciałem, żeby te lekcje trwały dziś naprawdę długo. Jak tylko pomyślę, o tym co Aida wymyśliła...strach się bać. Niestety, ku mojemu nieszczęściu, kończyła się ostatnia lekcja.
- Kuroko, nie czekaj na mnie. Idź już do szatni, za chwilę do ciebie dołączę - powiedział i szybko wybiegł z sali. Ja natomiast powędrowałem prosto do szatni. Zdziwiłem się, bo nikogo tam nie było. Znalazłem tylko ciuchy całej drużyny. Wyszedłem na salę, tam również pusto. Wróciłem się do szatni i usłyszałem dźwięk sms.
<od Riko Aida>
Przepraszam, ale przyjdź na boisko do koszykówki, niedaleko naszej szkoły. Oczywiście przebrany w strój.
- Czemu nie powiedziała tego wcześniej? -zacząłem się zastanawiać, ale wykonałem prośbę i ruszyłem w kierunku wyznaczonego miejsca. Wszyscy już tam byli.
- Przepraszam za spóźnienie, nie wiedziałem, że tu się spotykamy.
- Nie przejmuj się, powinnam była poinformować cię wcześniej. A teraz dołącz do reszty. - wszyscy stali w szeregu. Chciałem dołączyć do nich, ale Riko mnie powstrzymała. Kazała mi stać przed nimi.
- Raz, dwa trzy, Sto lat, sto lat, niech żyje żyje nam ....- cała drużyna zaczęła śpiewać. Byłem w szoku i dałem to po sobie poznać. Byli to wszyscy, prócz Kagamiego. Nie wiem, czemu go nie ma. Po piosence z szeregu wystąpił Hyuga.
- Kuroko, dzisiaj są twoje urodziny, więc w imieniu całej drużyny życzę ci wszystkiego dobrego. Mamy dla ciebie prezent. Drobiazg, ale mamy nadzieję, że ci się spodoba. - otworzyłem pudełko i wyciągnąłem z niej piłkę do kosza z podpisami całej naszej drużyny - wiemy, że podczas trenigów Vanishing Drive zniszczyłeś parę piłek, więc pomyśleliśmy, że przyda ci się - wszyscy stali i szczerze się do mnie uśmiechali.
- Dziękuję wam wszystkim, nie spodziewałem się. Myślałem, że w ogóle nie wiecie o moich urodzinach.
- Nigdy nie mówiłeś i musieliśmy pytać nauczycieli o datę twoich urodzin, idioto! - krzyknął kapitan jednocześnie uderzając mnie pięścią w głowę. Wszyscy zaczęli się śmiać. Ja tylko lekko się uśmiechnąłem, ale pozostali wiedzieli, że jestem szczęśliwy.
- A gdzie jest Kagami-kun? - zapytałem z nadzieją w głosie.
- Przepraszam, ale nie wiem - trener lekko posmutniała - miał przyjść, ale jak widzisz, nie ma go. Jak tylko go jutro zobaczę zafunduję mu taki trening, że nie będzie w stanie się ruszyć przez cały tydzień - znowu szyderczo się uśmiechała.
- Nic się nie stało - w moim głosie było słychać smutek. Wygląda na to, że naprawdę zapomniał. Całej drużynie zrobiło się mnie żal.
- Dobra, zacznijmy grać - w końcu odezwał się Kiyoshi. Zagraliśmy mini grę,w której zwyciężyła moja drużyna. Potem wszyscy rozeszliśmy się do domów. Mieszkałem dosyć niedaleko, dlatego szybko znalazłem się pod domem. Drzwi miałem otwarte. Byłem pewien, że zakluczyłem, ale pewnie w pośpiechu zapomniałem. Wszedłem do środka i od razu poczułem zapach jedzenia. Poszedłem dalej, do kuchni. Czekała tam na mnie niemała niespodzianka.
- Kagami-kun ....
- Wszystkiego najlepszego, Tetsuya - stał tam, ubrany odświętnie, lekko się rumieniąc. Nigdy nie mówił do mnie po imieniu - głodny jesteś? - podszedłem bliżej i zobaczyłem nakryty stół pełny jedzenia. Mój chłopak przygotował kolację ze świecami. Jak ja mogłem pomyśleć, że zapomniał o mich urodzinach? Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.
- Nie sądziłem, że z ciebie taki romantyk, Kaga..Taiga
- Cicho siedź, raz na jakiś czas potrafię - odpowiedział lekko się rumieniąc.Uśmiechnąłem się do niego, wywołując u niego jeszcze większy rumieniec. Po kolacji, usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać jakąś komedię. Położyłem głowę na kolanach Kagamiego, a on zaczął przeczesywać mi włosy. W końcu zabrałem mu pilota i wyłączyłem film.
- Tetsuya, co ty..- nie pozwoliłem mu dokończyć. Usiadłem mu na kolanach i uciszyłem go pocałunkiem. Oderwałem się od niego na chwilkę.
- Dziękuję ci za dzisiaj, Taiga - dodałem. Czerwonowłosy uśmiechną się i powalił mnie do pozycji leżącej i pocałował mnie. Od razu uchyliłem usta dając mu pełny dostęp. Wykorzystał sytuację i językiem badał ich wnętrze. Zaczął rozpinać mu guziki koszuli, kiedy nagle usłyszeliśmy dźwięk dzwonka.
- Kto ma takie genialne wyczucie czasu?! - czepiał się Kagami.
- Idź otwórz, poczekam - posłusznie wykonał moje polecenie i poszedł do drzwi. Ja usiadłem na kanapie czekając na jego powrót. Po chwili usłyszałem krzyki'
- Kuuuuroooookoooocchi!!!!!!!!! - wbiegł do pokoju Kise i od razu rzucił się na mnie.
- Yo, Tetsu - za nim szedł Aomine
- Oi, co wy tu ? Wyjazd! - darł się za nimi Taiga.
- Nie ma takiej opcji. Kurokocchi ma dzisiaj urodziny, więc przyszliśmy świętować - upierał się Kise
- Chyba w niczym nie przeszkodziliśmy, co Bakagami - pytał sarkastycznie Aomine.
- Tyy.... - widziałem już jak bardzo zirytowany był mój chłopak.
- Wybacz Aomine-kun, ale przeszkodziliście - odpowiedziałem.
- Eeee, jak to Kurokocchi!??!!?
- Ale jak już jesteście, to zostańcie.
- I to mi się podoba, Tetsu - odparł Aomine i rozsiadł się na kanapie.
- Ehhh, niech i tak będzie - powiedział zrezygnowany Kagami - poszedł do kuchni. Wykorzystując chwilę nieuwagi naszych gości ruszyłem za nim. Podszedłem do niego i pociągnąłem go za rękaw, dając znak, żeby się pochylił.
- Dokończymy jak tylko sobie pójdą - szepnąłem mu do ucha i przegryzłem płatek jego ucha wywołując zmianę koloru jego twarzy na czerwoną. To są zdecydowanie najlepsze urodziny.
A więc na tym już kończymy. Mam nadzieję, że się podobało i na zakończenie chciałabym powiedzieć :
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO TETSU :*
Jak zwykle zapraszam do komentowania.
piątek, 31 stycznia 2014
sobota, 25 stycznia 2014
"Cieszę sie, że jesteś?" HichiIchi rozdział I
Już teraz nie będę dużo tu pisać :P Tak jak obiecałam,
dzisiaj pierwszy rozdział opowiadania HichiIchi. Mam nadzieję, że chociaż w małym
stopniu historia was wciągnie ^^ Tak jak zwykle zapraszam do komentowania :D
„ Cieszę się, że jesteś?” Hichigo x Ichigo rozdział I
Ichigo obudził w środku nocy, zalany potem.
- Znowu ten sam sen – pomyślał. Nagle usłyszał dobrze znany
już sobie głos.
- Znowu ci się śniłem, Ichigo? – pytał retorycznie.
- Jakbyś nie wiedział. Skończ już te swoje zagrywki i daj mi
spać – Ichigo bardzo dobrze wiedział, że te sny są sprawką Hichigo. Nie do końca
rozumiał, jak to jest możliwe, że mogą
ze sobą rozmawiać w myślach, ale tak było.
- Ależ oczywiście, mój królu ~ dodał ironicznie.
- Czy ten hollow potrafi powiedzieć coś szczerze? –
zastanawiał się Ichigo.
- Słyszałem to – odpowiedział mu Hichi. Po chwili Kurosaki
ponownie obudził się tej nocy, tym razem w swoim wewnętrznym świecie.
- Co ja tu robię do cholery? – krzyczał Ichigo. Już dawno
nie był tak zdenerwowany.
- Nudziło mi się Ichi, więc cię tu ściągnąłem. Mogę jedynie
mieszać ci w snach i mówić do ciebie, ale nie zawsze odpowiadasz. To boli wiesz
– odpowiedział sarkastycznie.
- Taaa jasne, a tak na poważnie? – pytał zrezygnowany.
- Walcz ze mną, mój królu
- No proszę, czyli potrafisz mówić serio – w tej chwili
oboje wyciągnęli swoje katany. Po chwili obserwowania siebie, ruszyli. Potężne sparowanie
mieczy odepchnęło ich od siebie, lecz po chwili znów walczyli. Oboje chcieli
wygrać. Dawali z siebie wszystko. W końcu Ichigo postanowił zakończyć to
wszystko.
- BANKAI! – krzyknął mając nadzieję, na szybkie zakończenie
walki i udanie się z powrotem do łóżka.
- Chyba zapomniałeś o jednym, Ichigo, ja również opanowałem
Bankai – i w tej sekundzie stali naprzeciwko siebie z inną formą katany.
- Ten kto pierwszy zrani drugiego wygrywa, pasuje?
- Jak najbardziej – odpowiedział hollow i ruszył na
Kurosakiego. Ten natomiast stał bezruchu. Był niezwykle opanowany. Chciał to
zakończyć jednym ruchem zanpakuto. Kiedy Shirosaki zaatakował, jego rywal
zrobił unik i ciął go w rękę.
- Wygrałem, Hichigo.
To już koniec, dasz mi w końcu spać? – usiadł i odłożył katanę obok. Hichigo
zrobił to samo.
- Pod jednym mały warunkiem
- Ehh, czego chcesz – Ichigo był gotów na wszystkie warunki,
byle mógł spać. Miał szkołę i nie chciał już odsiadek po lekcjach za
przysypianie podczas zajęć.
- Będziesz mnie tu odwiedzać, powiedzmy co drugi dzień.
- Co drugi dzień, po szkole i dajesz mi noc dla siebie?
- Tak
- I koniec z wkradaniem się do snów?
- Dokładnie
- Niech ci będzie – podał rękę na znak zawarcia umowy.
- Wszystko idzie zgodnie z moim planem – dodał w myśli,
uśmiechając się pod nosem. Po tym całym zajściu Ichigo, zadowolony wrócił do
domu. Nareszcie będzie miał noc tylko dla siebie. Koniec z koszmarami i pobudkami.
- Dobranoc Ichigo – dodał cicho, tak by ten go nie słyszał. Następnego
ranka Ichigo obudził się w pełni wypoczęty. Szybko ubrał się i zszedł na
śniadanie. W drodze do szkoły towarzyszył mu Mizuiro. Trochę rozmawiali, śmiali
się. Wszystko było normalnie. Po paru minutach znaleźli się koło budynku
szkoły.
- Ohayo Kurosaki-kun! – usłyszał za sobą głos Inoue. Zawsze
witała się z nim z szerokim uśmiechem, lecz tym razem, nawet na niego nie
spojrzała.
-Ohayo – odpowiedział zdziwiony jej zachowaniem.
- Emm, bo ja się chciałam zapytać, czy …. nie miałbyś może
trochę czasu po szkole ….. bo ja ten… chciałam cię na obiad zaprosić – mówiła łamiącym
głosem i była lekko zarumieniona.
- Wybacz mi, ale dziś nie mogę. Mam już plany – Ichigo pierwszy
raz w życiu dziękował za obecność hollowa.
- Aa, rozumiem, szkoda – odwróciła się i odeszła. Ichigo
dobrze wiedział o uczuciach jakimi darzy go Orihime. Lecz dla niego była to
tylko przyjaciółka, taka jak Rukia czy Tatsuki.
Tak naprawdę Kurosaki nigdy nie był zakochany. O żadnej dziewczynie nie
myślał w ten sposób. Nawet nie interesowały go rozmowy kumpli na temat
dziewczyn. Choć dziwił go fakt, że coraz częściej jego myśli przepełnione są
Hichigo. No, ale jak można nie myśleć o osobie, która najchętniej zabiłaby cię
przy pierwszej lepszej okazji. Przynajmniej tak sobie to zawsze tłumaczył. Lekcje
minęły bardzo szybko i przygotowany na spotkanie z hollowem Ichigo ruszył do
domu. Wszedł do domu i szybko ruszył po schodach do pokoju. Rodzinie
powiedział, że ma dużo nauki i mają mu nie przeszkadzać. Otworzył drzwi i
prawie krzyknął z zaskoczenia.
- Hola Ichigo! Wiesz muszę ci przyznać, że jako dziecko
byłeś naprawdę uroczy – dodał przeglądając album ze zdjęciami z dzieciństwa Ichigo.
Ten szybko podszedł do niego i lekko zarumieniony wyrwał album z rąk hollowa.
- Może mi wytłumaczysz, co ty tu robisz??
- Wiesz, bałem się, że nie przyjdziesz, więc postanowiłem
odebrać cię osobiście – wyjaśnił cały czas się uśmiechając. Ichigo był w szoku.
Nigdy nie widział u hollowa takiego wyrazu twarzy. Mimowolnie zarumienił się.
- A co gdyby mój starszy wszedł nagle do mojego pokoju?
- Proste, ukryłbym się. Więc jak, idziemy?
- Ehh, miejmy to już za sobą – dodał zrezygnowany i położył
się na łóżku. Zamknął oczy i już po chwili znalazł się w swoim wewnętrznym świecie.
– a więc gotowy Hichi .. go? – zatkało go. Hichigo nie chciał z nim walczyć.
Przygotował kanapę, chipsy i alkohol.
- Stało się coś?
- Mogę wiedzieć skąd ty to masz? I jak w ogóle przyniosłeś
to tu? – nic nie rozumiał. Był przekonany, że jego alter ego będzie chciał
walki, a tu taka niespodzianka.
- Mały sekret. - odpowiedział mu znowu się uśmiechając. Reakcja
Ichigo taka sama. Lekki rumieniec pojawił się na jego policzkach.
- A po co to wszystko?
- Po prostu chciałem cię lepiej poznać Ichigo
- Znasz moje myśli, sny, wiesz o mnie wszystko –
odpowiedział mu lekko zażenowany propozycją
- Siadaj – zabrzmiało to lekko jak rozkaz, ale Ichigo nie
zamierzał się z nim kłócić. Posłusznie wykonał polecenie. Od razu chwycił czarkę
dając znak Shirosakiemu, że ma polać sake. Już po paru takich czarkach Ichigo
był kompletnie pijany. Hollow nigdy nie sądził, że nie posiadanie umiejętności
do upicia się kiedykolwiek mu się przyda …..
I tak kończymy pierwszy rozdział tego opowiadania :P
Szczerze to mam wrażenie, że coś schrzaniłam, a szczególnie początek, ale sami
oceńcie :/ A więc widzimy się za tydzień
z kolejnym rozdziałem tego tekstu. Tam już się będzie działo trochę więcej ^^
"Nie mogę o tobie zapomnieć" AoKise
Ohayo mina!
Na początku chciałabym podziękować wszystkim za miłe komentarze :3 Cieszę się, że wam się podobają moje opowiadania, to naprawdę zachęca do pisania ^^ Dzisiaj mały bonusik, podziękowanie :3 Dodam 2 opowiadania, one-shot AoKise i I rozdział HichiIchi :D Kolejnym bonusem do wszystkiego będą dodawane moje "prace", które nazwałam Zabawy z Picasą. Jak mi się nudzi, to robię kolaże do moich opowiadań. Pomyślałam, że będę je wstawiać razem z nimi. Mam nadzieję, że wam się spodobają :3 Tak więc zapraszam do czytania. Od razu mówię, że jest to dosyć krótki one-shot :P Pisane z punktu widzenia Ahomnie :3
Na początku chciałabym podziękować wszystkim za miłe komentarze :3 Cieszę się, że wam się podobają moje opowiadania, to naprawdę zachęca do pisania ^^ Dzisiaj mały bonusik, podziękowanie :3 Dodam 2 opowiadania, one-shot AoKise i I rozdział HichiIchi :D Kolejnym bonusem do wszystkiego będą dodawane moje "prace", które nazwałam Zabawy z Picasą. Jak mi się nudzi, to robię kolaże do moich opowiadań. Pomyślałam, że będę je wstawiać razem z nimi. Mam nadzieję, że wam się spodobają :3 Tak więc zapraszam do czytania. Od razu mówię, że jest to dosyć krótki one-shot :P Pisane z punktu widzenia Ahomnie :3
Doskonale pamiętam ten dzień. Dzień, w którym wszystko
między nami spieprzyłem.
Dzisiaj nareszcie ostatni dzień w gimnazjum. Jak ja się
cieszę, że już jutro zakończenie. Dzisiaj to jedyna informacja, która jakoś
poprawia mi humor. Satsuki zdecydowała się iść do tego samego liceum co ja. Co
za babsztyl, jakby się odwalić nie mogła. Tą informacją i jej wykładem, na
temat jaki to ja jestem beznadziejny, zepsuła mi cały dzień. A ja się
cieszyłem, że chociaż w liceum będę miał ją z głowy. Teraz matematyka ….. walić
to, nie idę. Udałem się na dach budynku szkoły, by tak jak zawsze odpocząć od
wszystkiego. Od monologów Satsuki, nękających mnie nauczycieli. Udało mi się
przemknąć niepostrzeżenie, co bardzo mnie cieszy. Przynajmniej przed nikim nie będę
musiał się tłumaczyć. A! telefon wyłączyć. Za jakieś 15 sek, miałbym już
telefon lub sms od Satsuki pytającej gdzież to ja się podziewam. Już na samą
myśl mi słabo. Usiadłem i jedyne co napotkałem to cisza i przyjemny powiew
wiatru.
- Aomineeeechiii!!!!! – i po mojej ciszy. Że też akurat
teraz musiało go przywiać.
- Czego?
- Skoro i tak nie idziemy na lekcje może pójdziemy zagrać
one on one na boisko? – jak zwykle tryskał energią. Z niewiadomych przyczyn
zawsze udzielał mu się dobry humor. To chore …
- Nie – odpowiedziałem krótko z nadzieją, że sobie pójdzie.
- Ale dlaczego, Aominechci?? – dopytywał się.
- Bo nie i już
- Ale, Aominechci …
- Aż tak bardzo chcesz to usłyszeć? Granie z tobą one on one
nie ma najmniejszego sensu. Jedyną osobą, która może mnie pokonać jestem ja. A
teraz spadaj stąd, nie chcę cię widzieć – zatkało go. Mówiłem już, mam zły
dzień.
- Chcesz tego?
- Przecież ci mówię, że tak - ile razy on jeszcze zapyta? On serio jest taki tępy czy tylko udaje?
- Chcesz tego?
- Przecież ci mówię, że tak - ile razy on jeszcze zapyta? On serio jest taki tępy czy tylko udaje?
- Naprawdę chcesz, żebym odszedł? - znowu o to pyta. Jaki on potrafi być irytujący.
- Ile razy mam to ci jeszcze powiedzieć! Masz sobie iść, dotarło? – krzyczałem nie patrząc na niego. W odpowiedzi otrzymałem tylko lekki
śmiech.
- Skoro tak, żegnaj Aominechci – i poszedł. Nareszcie cisza.
Jak ktoś jeszcze tu przyjdzie, to zabiję. A Kise obrazi się na dzień, góra dwa.
Potem wróci błagając o one on one. Zawsze tak jest. Powiem mu coś niemiłego,
obrazi się, potem go pocałuję i powiem, że przepraszam. I znowu będzie ok.
Przynajmniej tak mi się wydawało. Następnego dnia Kise nie pojawił się na
zakończeniu. Myślałem, że będzie chciał świętować koniec roku, pograć trochę.
Po całej uroczystości poszedłem do szafki przebrać buty. Od razu chcę iść do
Kise do domu. Martwię się, że mógł sobie coś zrobić. W jego przypadku to
całkiem możliwe. Otworzyłem szafkę i znalazłem małą karteczkę.
Dziękuję ci za
wszystko Aominechci, kocham Cię. Sayonara.
Kise
Zaniemówiłem. Po chwili zaczęły lecieć mi łzy. Walnąłem
pięścią o szafkę krzycząc. Jak mogłem to spieprzyć? Jestem idiotą …..
A teraz stoimy naprzeciwko
siebie. Pierwszy raz zagramy one on one na poważnie. Dopiero teraz na mnie
spojrzałeś. Zdecydowanie polepszyłeś się. Tylko czemu nie potrafię ci tego
powiedzieć? Mówię ci tylko rzeczy, których nie chcę. W twoich oczach widzę
determinację. Aż tak bardzo chcesz mnie pokonać? Aż tak bardzo mnie nienawidzisz?
Nie dziwię ci się. Tyle razy cię krzywdziłem, a najgorsze było to, że nigdy nie
pomyślałem, że cię stracę. Zawsze byłem pewien, że wrócisz. Zawsze wracałeś. A
teraz próbujesz skopiować mój styl gry. Powoli ci się to udaje. W końcu udało
ci się. Gramy jak równy z równym. Lecz na samym końcu ty podajesz do Kasamatsu.
Spodziewałem się tego i zabrałem piłkę. Czemu nie próbowałeś sam? Wtedy miałbyś
szansę. Mecz dobiegł końca. Ty siedzisz na podłodze i płaczesz. Kiedy pisałeś
liścik też płakałeś. Zauważyłem wtedy zeschnięte na kartce krople łez. Czemu
nie potrafię do ciebie podejść i normalnie przeprosić. Patrzę tylko na ciebie i
naprawdę chcę ci tyle powiedzieć. Ale nie potrafię. Kise, dlaczego? Nie mogę
nawet się ruszyć w twoim kierunku. Wtedy podchodzi do ciebie twój kapitan.
Pomaga ci wstać, a ty uśmiechasz się do swojej drużyny. Tak tęskniłem za twoim
uśmiechem. Często był jedyną rzeczą jaka potrafiła poprawić mi humor. Gdybym
tylko wtedy nie zachował się jak debil może wciąż miałbym cię u swojego boku.
Pamiętam jeszcze smak twoich ust. Niesamowite co? Po tak długim czasie, ja
wciąż pamiętam każdy szczegół. Po prostu nie potrafię o tobie zapomnieć. Teraz
ponownie stajemy naprzeciwko siebie, na podziękowanie za mecz. Znów nie
patrzysz na mnie. Wzrok skupiłeś na podłodze. Potem odchodzisz. Tak bardzo chcę
podbiec do ciebie. Jeszcze raz chwycić cię w ramiona. Poczuć twój ciepły oddech
na mojej szyi. Przeczesać ci włosy, tak jak zawsze to robiłem. I znów zobaczyć
twój uśmiech wywołany małymi gestami. Potrafiłeś cieszyć się ze zwykłego
pocałunku. Teraz jak tak myślę, to nigdy nie powiedziałem ci, że cię kocham.
Tak często mówiłeś mi o swoich uczuciach. A ja wtedy po prostu przyciągałem cię
do siebie i przytulałem. Nie potrafiłem ci tego powiedzieć. Myślałem, że zwykłe
„kocham cię” to za mało by określić moje uczucia do ciebie. To było
zdecydowanie za mało. Wtedy nie potrafiłem sobie wyobrazić życia bez ciebie.
Nie wiem czy kiedykolwiek zauważyłeś, ale miałem obsesję na twoim punkcie.
Zawsze kiedy słyszałem piski twoich fanek posyłałem im spojrzenie mordercy, żeby
nie próbowały się do ciebie zbliżyć. Chore co? Śmieszny jestem. Ponownie
dzisiejszego dnia moje ciało odmawia mi posłuszeństwa. Pozwalam ci odejść.
Zniknąłeś już z boiska, a ja wciąż patrzę w stronę, w którą odszedłeś. Podczas gdy moja drużyna cieszy się zwycięstwem, ja cierpię. Tak bardzo chce mi się
płakać. Wiem, że nie mogę. Musiałeś mieć ze mną
przesrane w gimnazjum co? Śmieję się pod nosem. Oczywiście z siebie. Tylko ja
potrafię wszystko spieprzyć. Miałem cię przy sobie. Nigdy nie zauważyłem jakim
szczęściarzem jestem. Miałem przy sobie osobę, którą kochałem. W sumie, to tak
będzie dla ciebie najlepiej. Zasługujesz na kogoś lepszego. Kogoś kto będzie
potrafił cię uszczęśliwić. Bo tylko na to zasługujesz. Na szczęście. A więc,
Sayonara Kise. Kocham Cię.
Tak jak mówiłam, króciutkie ^^ Mam nadzieję, że choć trochę wam się podobało :P Jak zwykle proszę o komentarze :D A to u góry, to właśnie ten kolaż XD Jeśli chodzi o opowiadanie HichiIchi, to dodam je wieczorem. Nie zdążyłam przepisać z zeszytu, a już muszę laptopa oddawać (-_-'') Więc jeśli jesteście ciekawi moich bazgrołów to zajrzyjcie około 19.30.
sobota, 18 stycznia 2014
Liebser Awards
Uwaaaa.....dopiero teraz zauważyłam, że zostałam nominowana Liebser Awards. Reeeety dziękuję bardzo :D Szkoda, że nie mogę ciebie nominować :'( Ale mam nadzieję, że przyciągnie to tu troszkę czytelników :3 Jeszcze raz dziękuję bardzo ^^
Nominacja ta otrzymywana jest od innego bloggera, za "dobrze prowadzonego bloga". Po odebraniu nagrody blogger musi odpowiedzieć na 11 pytań zadanych przez osobę, która cię nominowała. Musi również sam nominować max 11 blogów do tej nagrody ^^ Nie można nominować osoby, która cię nominowała. (przez co bardzo ubolewam)
A teraz moje nominacje :D
opowiadania :
- http://love-yaoi-bleach.blogspot.com/
- http://mine-yaoi-stories.blogspot.com/
- http://yaoi-opowiadania-naruto.blogspot.com/
To by były moje nominacje ^^ A teraz pytania do tych osóbek :P
1. Znalazłyście postać z anime, która jest bardzo podobna do ciebie? (charakter itp.) Jeśli tak, kto to jest?
2. Ulubione danie?
3. Ulubiona para yaoi?
4. Ulubione anime?
5. Ulubiony zespół?
6. Jakie filmy najczęściej oglądasz?
7. Jaki był najlepszy film japoński jaki kiedykolwiek oglądałaś/łeś?
8. Najlepszy twórca mangi yaoi?
9. Najgorsze anime jakie kiedykolwiek widziałaś/eś?
10. Ulubiona postać z anime?
11. Najbardziej zboczone anime?
Może nieoryginalne te pytania, ale jedyne jakie mi przyszły na myśl :P
1.Lubisz ryż z majonezem?
Nie powiem, bo nie wiem. Nie miałam przyjemności zjedzenia, ale w domu mam ryż więc spróbuję. W końcu YOLO nie? (yolo - you only live once)
2. 2D czy 3D?
Zdecydowanie 3D
3.Lubisz kocie uszka?
Hai hai! :D
4.Jakiego przedmiotu w szkole nienawidzisz i dlaczego jest to Niemiecki?
Haha jakbyś mi w myślach czytała XD Tak niemiecki, bo po prostu jest to chory język.
5.Jadłaś kiedyś klej?
Wydaje mi się, że kiedyś tak XD
6.Lubisz krew, flaki na wierzchu i ogólnie gore?
Ojj TAAAAK! Kocham te klimaty <3
7.Gdybyś miała możliwość dostać się do świata anime lub gry, co byś wybrała?
Anime - oczywiście Kurko no Basket ; Gra - Killzone 3
8.Jaką supermoc chciałabyś mieć?
Umiejętność rozpoznania jakie intencje mają wobec ciebie ludzie.
9. Kręcą cię postaci z anime? Jeśli tak to jakie i dlaczego?
Owszem, kręcą XD Moim anime crush jest Kagami Taiga z Kuroko no Basket. Dlaczego? Po prostu kocham jego charakter i już :P
10.xBox czy PS?
PS3 :3
11. Masz jakiś fetysz? Jeśli tak to jak?
Nie mam XD
To by było na tyle ^^ Na koniec ponownie podziękuję XD
"Koniec?" KagaKuro rozdział III The End
Ohayo mina !
Dzisiaj kolejny, a zarazem ostatni rozdział opowiadania
„Koniec?” KagaKuro :D tak..dzisiaj wszystko się zakończy XD w ustawieniach
komentarzy zrobiłam tak, by wszyscy mogli dodawać komentarze, anonimowo.
Dlatego bardzo bym prosiła komentujcie ^^ Wystarczy samo „fajnie piszesz” albo
„jesteś beznadziejna, weź już nie pisz”. A i jeszcze chciałabym, żebyście w
komentarzach napisali co mam wstawić jako następne opowiadanie. Do wyboru macie
- Z KuroBasu - AoKise (oneshot), KagaKuro (oneshot)
- Natomiast z Bleach’a – HichiIchi (pare rozdziałów)
- Z KuroBasu - AoKise (oneshot), KagaKuro (oneshot)
- Natomiast z Bleach’a – HichiIchi (pare rozdziałów)
To tyle ode mnie, zapraszam do czytania ^^
Koniec? KagaKuro Rozdział 3 The End
- To koniec Kagami-kun … - nastała cisza. Taiga nie odzywał
się. Na przekór wszystkiego zaczęło padać. Pomimo tego co powiedziałem nie
puścił mnie. Wciąż mocno trzymał moją rękę.
- Nie pieprz mi tu ! – w końcu wydarł się.
- Kagami-kun, puść mnie, powiedziałem już …. To koniec … -
słowa ciężko przechodzą mi przez gardło. Nie wierzę, że to robię. Nie chcę
tego. Ale teraz za późno by się wycofać.
- Nie ma takiej opcji! Najpierw daj mi wyjaśnić tą całą
sytuację. Potem zrób co chcesz, ale nie pozwolę ci od tak odejść.
- Puść …. Proszę .. – płakałem. Już nie mogłem powstrzymywać
łez. Dlaczego mnie po prostu nie puści? Byłoby łatwiej… dla nas obojga.
- Powiedziałem już ….
- Oi, Bakagami, nie słyszałeś co Tetsu ci powiedział? Puść
go. – tylko jedna osoba zwraca się tak do Kagamiego. Aomine.
- A ty czego tu? Nie wtrącaj się!
- Tetsu zostawił u mnie bluzę i przyszedłem mu ją oddać.
Będę się wtrącać skoro twój chłopak płacze ci przed oczami a ty tylko
krzyczysz. Więc może już go puścisz co?
- Powiedziałem już to, nie puszczę go dopóki nie wysłucha
tego co mam do powiedzenia! – wciąż krzyczał. Dlaczego właśnie teraz musiał
zjawić się tu Aomine? Dlaczego to wszystko musi się dziać?
- Tak, tak powiedziałeś, ale jakoś mnie to nie obchodzi.
Nawet nie zwróciłeś uwagi na to co powiedziałem. Tetsu był dziś u mnie w domu.
Byliśmy sami, tylko we dwoje. Chyba domyślasz się co się wydarzyło co? – o czym
on mówi? Nie ! Nic się nie wydarzyło!! Czemu nie mogę się odezwać ani słowem?
- Ty bydlaku!!!!!!!!!!! Co żeś mu zrobił? – teraz mnie
puścił i dosłownie rzucił się na Aomine.
A ja zamiast ich powstrzymać uciekłem. Teraz już na pewno wszystko skończone.
Cóż, mam to czego chciałem. Wciąż płacząc pobiegłem do jedynego miejsca, w
którym mogę zapomnieć o wszystkim. Na boisko do kosza. Na miejscu spotkała mnie
mała niespodzianka, ktoś zostawił piłkę do kosza. Wziąłem ją, ale nie byłem w
stanie grać. Usiadłem pod koszem, skuliłem się i płakałem. Deszcz padał, było już zimno, a ja tu siedzę jak jakiś idiota myśląc nad
tym, co właśnie Aomine mówi Kagamiemu. Może teraz się biją? Nie wiem. Nie wiem
co jest ze mną nie tak. Nawet po zerwaniu z Aomine tak się nie czułem. Jedyne
co teraz czuję to pustka, samotność. Właśnie straciłem osobę, którą tak bardzo
kocham. Nigdy nikogo tak bardzo nie kochałem jak Kagamiego. A teraz nie mam już
nic. Jedyne co mi pozostało, to porzucić kosza. Bez niego to nie będzie miało
sensu. Siedząc tutaj pomyślałem o wszystkich godzinach spędzonych tu z Kagamim.
Te wszystkie ćwiczenia, opanowanie vanishing drive, treningi na skoczność
Taigi, no i to od czego się wszystko zaczęło. Ten pocałunek tutaj. Doskonale to
pamiętam. Umówiłem się tu na trening z Kagamim. Trochę się spóźnił, ale zaraz
po jego przyjściu zaczęliśmy grać. Stwierdził, że przed Winter Cup musimy się
lepiej zgrać. Już wtedy byłem w nim zakochany, więc na tą wiadomość bardzo się
ucieszyłem. Chwile spędzone z nim były bezcenne. Długo nie pograliśmy, bo
zaczęło padać więc szybko pobiegliśmy schronić się pod jakieś daszek.
Trafiliśmy pod dawno już zamknięty
sklep. Było mało miejsca i nasze ciała praktycznie się stykały. Wtedy
podniosłem wzrok i spojrzałem Kagamiemu w oczy. Odwrócił wzrok speszony i cały
się rumienił. Po chwili ponownie na mnie spojrzał i pogłaskał po policzku. Nie
widząc sprzeciwu z mojej strony, pochylił się i pocałował mnie. Najpierw mały
całus, by się upewnić, że nie mam nic przeciwko. Już za drugim razem pogłębił
pocałunek. Dokładnie pamiętam jego miękkie usta, ich smak. Jeżeli chodziło o
pieszczoty zawsze był taki delikatny. Traktował mnie jak najcenniejszy skarb.
Było cudownie. Nigdy nie zapomnę tego, jak się przy nim czułem. Lekko się
uśmiechnąłem, potem zdałem sobie sprawę, że teraz pozostaną mi tylko te
wspomnienia. Już nigdy nie spotka mnie coś takiego. Prawdziwą miłość spotyka
się tylko raz w życiu. Tylko ja potrafię być takim idiotą by to wszystko
zepsuć. Śmieszny jestem. Sytuacja z Aomnie niczego mnie nie nauczyła.
- Kuroko! – usłyszałem głos nad moją głową. Nie wierzę…..
spojrzałem w górę by się upewnić, czy czasem nie zwariowałem. Nie przesłyszałem
się.
- Kagami-kun? -
zapytałem z niedowierzaniem. Co on tu robi?
- Kuro… nie. Tetsuya – powiedział, a potem zniżył się do
mojego poziomu i mnie przytulił – przepraszam cię, naprawdę cię przepraszam.- z
każdym słowem „przepraszam” ściskał mnie coraz mocniej. I jeszcze nazwał mnie
po imieniu. Pierwszy raz powiedział „Tetsuya”. Szybko wtuliłem się w niego i
płakałem. Zaczął przeczesywać moje włosy, a ja kurczowo trzymałem się jego
koszulki. Nie mogłem odezwać się ani słowem. Ale wiedziałem, ze muszę coś
powiedzieć.
- Kagami-kun, ja….
- Czekaj – przerwał mi – najpierw daj mi wszystko wyjaśnić.
Proszę… - spełniłem jego prośbę. Siedziałem cicho, a on zaczął mówić.
- Zacznę od tego, że to Tatsuya się na mnie rzucił. Usłyszał
dźwięk otwieranych drzwi i wtedy to zrobił. Chciał, żebyś to zobaczył.
Powiedział mi potem, że mam cię zostawić, i że nie jesteś mnie wart. Od razu za
to oberwał i kazałem mu się wynosić. Potem jak już pojawił się Ahomine, a ty
uciekłeś, dowiedziałem się wszystkiego. Wiem, czemu ostatnio tak mnie unikałeś.
Przepraszam cie za to, że jestem takim idiotą. Nie potrafię ci wyjaśnić czemu
tak cię wystawiłem dla niego. Nie wiem co mi strzeliło do łba, ale wiem jedno.
To ty jesteś osobą, którą kocham najbardziej i, bez której nie wyobrażam sobie
życia. Proszę cię, wybacz mi. – nie wiedziałem co mam mu powiedzieć. Te słowa
były jak spełnienie marzeń.
- Kagami-kun, nie wiedziałem, że stać cię na takie słowa.
Potrafisz czasem powiedzieć coś krępującego – serio? Tylko na to mnie stać w
takiej sytuacji? Odsunąłem go ode mnie i pocałowałem. Tak bardzo tęskniłem za
tym smakiem. Za smakiem jego ust. Kagami od razu oddał pocałunek. Całowaliśmy
się tak długo, aż zabrakło nam tchu – Kocham cię, Taiga – dodałem krótko i
ponownie pocałowałem go. Po chwili wstał i chwycił mnie za rękę. Poszliśmy do
domu i przez całą drogę Kagami trzymał mnie za rękę. Jakby bał się, że mu
ucieknę. Nie miałem takiego zamiaru. Po chwili byliśmy już w domu. Kagami
zapomniał zamknąć drzwi no i w środku spotkała mnie nie miła niespodzianka.
- O, Taiga gdzieś ty był? I co on tu robi? – zapytał już
mniej radośnie. Himuro Tatsuya siedział u nas, jak u siebie. Patrzał na mnie
jak na największe zło świata.
- Mogę wiedzieć co ty u jeszcze robisz? Powiedziałem, że
masz się stąd wynosić – pierwszy raz widzę, żeby Taiga zwracał się do Himuro w
ten sposób.
- Serio? Wolisz jego? Chcesz porzucić naszą wieloletnią
przyjaźń dla niego? Ty i ja pasujemy do siebie lepiej. I ty dobrze o tym wie….
- SKOŃCZ PIEPRZYĆ! – wydarł się, przerywając mu – jesteś
moim przyjacielem, ale osobą, którą kocham jest on. Kuroko Tetsuya – powiedział
wskazując na mnie. Tak się cieszę, że to powiedział – jeżeli nie możesz tego
uszanować, to nie mamy o czym rozmawiać.
- Taiga ……to twoja ostateczna decyzja? – zapytał jeszcze.
Kagami przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Tego się już zupełnie nie
spodziewałem.
- Odpowiedź jest oczywista, Tatsuya. – po tym Himuro
wyszedł.
- Dziękuję, Taiga. To, co teraz zrobiłeś wiele dla mnie
znaczyło – uśmiechnąłem się do niego. Mam niesamowite szczęście, że mogę być z
kimś takim jak on.
- Nie masz za co dziękować, idioto. Choć tu. – posłusznie
wykonałem jego polecenie. Jak tylko znalazłem się obok niego, przyciągnął mnie
do siebie i pocałował. Od razu rozchyliłem lekko usta, dając mu pełny dostęp. Językiem zaczął badać
wnętrze moich ust. Nie pozostawałem mu bierny. Nasze języki pobudzały siebie
nawzajem do zabawy. Nie odrywając się od siebie ruszyliśmy w stronę kanapy. Tam
Kagami powalił mnie do pozycji leżącej i wsunął swoją rękę pod moja koszulkę.
Chwilę przejeżdżał dłonią po moim torsie, potem pozbawił mnie bluzki. Zaczął
całować moją szyję, co wywołało przyjemne dreszcze. Zaczął schodzić coraz
niżej, do moich sutków. Na zmianę lizał je i ssał. Zacząłem cicho pojękiwać. Po
chwili zabawy Kagami znów mnie pocałował jednocześnie rozpinając mi spodnie.
Włożył rękę pod moje bokserki i zaczął pieścić ręką moją męskość. Nie
pozostałem mu bierny. Również rozpiąłem jego spodnie i zacząłem dotykać jego
przyrodzenie przez materiał bokserek. Oboje zaczęliśmy jęczeć prosto w swoje
usta. Po chwili Taiga zupełnie pozbawił mnie odzieży i z szafki obok wyciągnął
żel i wylał go trochę na swoje palce. Rozniósł się przyjemny zapach wanilii,
który tak bardzo uwielbiam. Swoją drogą, nie sądziłem, że nawet w salonie mamy
ten żel. Kagami wsadził we mnie pierwszy palec. Po chwili drugi i zaczął mnie
rozszerzać. Poruszał palcami, a ja jęczałem coraz głośniej.
- Taiga,…już – ledwie wypowiedziałem te słowa.
- Jeszcze nie, Tetsuya – po tych słowach dołożył trzeci
palec. Było to trochę bolesne, ale tak jest zawsze. – przepraszam, ale już nie
mogę dłużej … - powiedział, po czym wyjął palce i szybko zastąpił je czymś
znacznie większym. Krzyknąłem z bólu, ale Taiga szybko uciszył mnie
pocałunkiem. Nie poruszał się jeszcze, czekał aż się przyzwyczaję. Po chwili
dałem znak, że może zacząć. Tak też zrobił. Zaczął powoli, co chwila pocierając
o mój punkt G. Jęczałem najgłośniej jak do tej pory. Kagami po chwili
przyspieszył doprowadzając mnie do szału. Zacząłem poruszać biodrami, idealnie
się z nim zgrywając. Zawsze tak jest. Jeszcze parę ruchów i doszedłem. Taiga zaraz
po mnie. Leżałem wykończony, a Kagami z kieszeni spodni wyciągnął telefon.
Nagle zrobił mi zdjęcie.
- Co ty robisz ?? – zapytałem zdziwiony. Serio, po co mu
moje zdjęcie w takim stanie.
- Po prostu potrzebuję. – odpowiedział speszony i lekko
wkurzony.
- Co się dzieje, Taiga? – nie odpuszczę mu.
- No… po prostu muszę je mieć. – coś kręcił. Od razu widać.
Widziałem jak coś grzebał w telefonie. Szybko wstałem i zanim zablokował
telefon, zdążyłem zobaczyć
<wysyłanie wiadomości do Ahomine Daiki>
- Taiga! Co mu wysłałeś ??? – nie mówicie mi że…… on mu
wysłał ,….. – czy właśnie wysłałeś mu moje zdjęcie?
- Ehh, no taka była umowa. Ten pieprzony zboczeniec chciał
twoje zdjęcie po seksie w zamian za informacje co się z tobą dzieje.
Przepraszam….
- Chyba sobie oboje żartuje….- przerwał mi dźwięk sms
telefonu Taigi
<treść sms>
Eeee tam, ze mną Tetsu wyglądał na bardziej zmęczonego.
Jesteś beznadziejny Bakagami
- Zabiję gnoja – już wstał i zaczął się ubierać. Musiałem go
powstrzymać.
- Nigou! Pod drzwi! – pies wykonał polecenie i stanął pod
drzwiami.
- Oi ! Tetsuya….. weź go – dodał przerażony. Wiedziałem, że
to zadziała. Wszystko wróci do normy.
Nareszcie …
I to już koniec ^^ Dziękuję wszystkim za przeczytanie tego :D
Mam nadzieję, ze się podobało i tak jak prosiłam KOMENTUJCIE (wiem, wiem
nalegam). I jak wyżej napisałam wybierzcie co mam wstawić następne ^^ I jeszcze
wrócę do posta „Rysunki” tam również bym prosiła, żebyście napisali, które się
wam najbardziej podobają.I jeszcze pytanko : chcecie, abym wstawiła muzykę w tle? Myślałam o openingach i character songs z KnB. Co myślicie ?
sobota, 11 stycznia 2014
Koniec? KagaKuro rozdział II
Nie przedłużając zapraszam do drugiego rozdziału "Koniec?". Mam nadzieję, że się wam spodoba ^^
Pisane będzie ponownie z punktu widzenia Tetsu i tak będzie przez resztę rozdziałów. Bardzo przepraszam, że tak późno :(
"Koniec?" KagaKuro rozdział II
Dzisiaj wyjątkowo wstałem wcześniej i nic nie jedząc wyszedłem z domu. Wziąłem ze sobą wszytko potrzebne do szkoły i na trening. Udałem się na boisko do koszykówki. Nie mam najmniejszej ochoty widzieć teraz Taigi, a co dopiero z nim rozmawiać. Po tym, czego się wczoraj dowiedziałem, nie byłbym w stanie normalnie z nim rozmawiać. Po 10 minutach byłem już na miejscu. Mam tu jakąś godzinę tylko dla siebie. Minęło sporo czasu odkąd byłem tu sam. Od czasów liceum Kagami zawsze przychodził tu ze mną. Trenowaliśmy, rozmawialiśmy ...i tu po raz pierwszy się pocałowaliśmy. Na wspomnienie tych wszystkich wydarzeń mimowolnie uśmiechnąłem się. Zaraz potem pomyślałem o utracie tego wszystkiego, o tym, że Taiga będzie tu przychodzić z Himuro. Teraz tego typu myśli towarzyszą mi cały czas. Chcę o tym wszystkim zapomnieć.....choć na chwilkę. Wyciągnąłem z torby piłkę i zacząłem rzucać do kosza. Przynajmniej próbowałem.
- A ty wciąż nie umiesz rzucać, co ? Tetsu .l..- usłyszałem znajomy głos za plecami..
- Aomine- kun? Co ty tu robisz tak wcześnie?
- Przyszedłem pograć, jak widać - odpowiedział pokazując mi torbę - zagramy one on one ?
- Wiesz, że to nie wypali, prawda ?- zaprzeczyłem lekko zirytowany tą propozycją
- Haha, no tak. To może jak za starych czasów ? - zaproponował podając mi piłkę. Spojrzałem na nią, potem na Aomine. "Czemu nie ?" - pomyślałem.
- Możemy zagrać - i tak się zaczęło. Na początku było spokojnie, ale po naszym pierwszym alley-oop'ie zdarzyło się coś, co nie powinno mieć miejsca. Daiki wyciągnął dłoń ułożoną na znak żółwika, uśmiechając się dokładnie jak za czasów Teiko. Wróciły do mnie wszystkie wspomnienia z tego czasu. Po chwili zorientowałem się, że lecą mi łzy. Sam nie wiem dlaczego. Czemu to wszystko się dzieje ?
- Oi, Tetsu ??
- Aomine-kun .. ja....- nie pozwolił mi dokończyć. Ujął moją twarz swoimi dłońmi i pocałował mnie. Byłem w takim szoku, że nie byłem w stanie nawet zareagować. Nagle usłyszałem dzwonek telefonu/ Szybko oderwałem się do niego i odebrałem. Kagami dzwonił.
-Tak?
- ....
- Na boisku niedaleko szkoły.
- ....
- Nie, nie musisz, spotkamy się w szkole.
Rozłączyłem się.
- Tetsu, co się dzieje?
- Wszytko dobrze .. - próbowałem zachować spokój, ale z każdym jego pytaniem słowa coraz ciężej przechodziły mi przez gardło. W końcu pękłem .
- Co chcesz ode mnie usłyszeć? Że Kagami - kun zostawi mnie dla Himuro? Że rezygnuje z naszego spotkania dla niego? Że ponownie stracę osobę, którą kocham najbardziej? Że..że.. - nie pozwolił mi dalej mówić. Przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
- Zostaw go. On nie jest tego wart. Ja też popełniłem błąd w gimnazjum, ale nie pozwolę ci już więcej cierpieć. - Aomine ciągnął swój monolog, coraz mocniej trzymając mnie w ramionach. Teraz jestem już pewien. Daiki wrócił do siebie. Do siebie za czasów gimnazjum. Do osoby, którą wtedy tak mocno kochałem.
- Aomine - kun, powinienem już iść.
- Nie idź, Tetsu. Nie idź dziś do szkoły. Choć do mnie do domu. - nalegał.
- Ale Kagami-kun...
- Walić go - przerwał mi - moim zdaniem nie masz najmniejszej ochoty go dzisiaj widzieć - wciąż nalegał. Ale w jednym miał rację. Na prawdę nie mam ochoty dziś widzieć swojego chłopaka.
- Więc chodźmy - przystałem na jego propozycję. Wyłączyłem telefon i poszliśmy do niego. Po jakiś 30 minutach byliśmy na miejscu. Graliśmy w jakieś gry, pogadaliśmy, wszystko jak za dawnych czasów. Z małą różnicą, bo w Teiko byliśmy parą. Byłem wdzięczny Aomine, że nie zaczynał tematu Kagamiego. Dzięki niemu choć na jeden dzień zapomniałem o wszystkim. Zanim się zorientowałem była już 20.00.
- Pójdę już.
- Tetsu, nie zostaniesz na noc?
- Czemu widzę w tym ukryty zamiar?
- No wiesz ty co, Tetsu. No, ale może dlatego, że tak dobrze mnie znasz. - zaśmiał się.
- Wiesz, że się zmieniłeś?
- Ehh, tak bardzo widać? No, ale to wszytko dzięki tobie. Otworzyłeś mi oczy na wiele spraw.
- Widzę może dlatego, że tak dobrze cię znam - zacytowałem go. Cieszę się, że możemy rozmawiać jak przyjaciele.
- No tak - uśmiechnął się.
- Dziękuję za dzisiaj Aomine-kun. Do zobaczenia
- Tetsu ...moja propozycja jest aktualna. Chcę żebyś o tym pamiętał. - po tych słowach wypuścił mnie do domu. Serce bije mi jak dzwon. Nie wiem już co się dzieje. Po drodze włączyłem telefon
<56 nieodebranych połączeń od Kagami Taiga>
Ucieszyłem się widząc to. "czyli się martwiłeś co?" Dzisiaj musimy porozmawiać. Muszę sobie z nim wszystko wyjaśnić. Nie potrzebie uciekałem. Zacząłem biec. Chcę to jak najszybciej załatwić. Po jakiś 15 minutach byłęm pod domem. Drzwi były otwarte, czyli Kagami był w domu. Serce zaczęło mi bić szybciej.
- Wróci .... - zatkało mnie. Szybko wybiegłem mając przed oczami ten obraz. Kagami i Himuro....całowali się .....
- Kuroko!!!!!!!!!! - słyszałem wołania Taigi za plecami. Przyśpieszyłem, cały czas płacząc. Nie wierzę, że on mi to zrobił. Dlaczego ..... dlaczego to musi się dziać ...
- Kuroko!!!!!!!! Zaczekaj!!!!! - w końcu dogonił mnie i złapał za rękę. Nie byłem w stanie nawet spojrzeć na niego.
- To koniec, Kagami - kun ........
Pisane będzie ponownie z punktu widzenia Tetsu i tak będzie przez resztę rozdziałów. Bardzo przepraszam, że tak późno :(
"Koniec?" KagaKuro rozdział II
Dzisiaj wyjątkowo wstałem wcześniej i nic nie jedząc wyszedłem z domu. Wziąłem ze sobą wszytko potrzebne do szkoły i na trening. Udałem się na boisko do koszykówki. Nie mam najmniejszej ochoty widzieć teraz Taigi, a co dopiero z nim rozmawiać. Po tym, czego się wczoraj dowiedziałem, nie byłbym w stanie normalnie z nim rozmawiać. Po 10 minutach byłem już na miejscu. Mam tu jakąś godzinę tylko dla siebie. Minęło sporo czasu odkąd byłem tu sam. Od czasów liceum Kagami zawsze przychodził tu ze mną. Trenowaliśmy, rozmawialiśmy ...i tu po raz pierwszy się pocałowaliśmy. Na wspomnienie tych wszystkich wydarzeń mimowolnie uśmiechnąłem się. Zaraz potem pomyślałem o utracie tego wszystkiego, o tym, że Taiga będzie tu przychodzić z Himuro. Teraz tego typu myśli towarzyszą mi cały czas. Chcę o tym wszystkim zapomnieć.....choć na chwilkę. Wyciągnąłem z torby piłkę i zacząłem rzucać do kosza. Przynajmniej próbowałem.
- A ty wciąż nie umiesz rzucać, co ? Tetsu .l..- usłyszałem znajomy głos za plecami..
- Aomine- kun? Co ty tu robisz tak wcześnie?
- Przyszedłem pograć, jak widać - odpowiedział pokazując mi torbę - zagramy one on one ?
- Wiesz, że to nie wypali, prawda ?- zaprzeczyłem lekko zirytowany tą propozycją
- Haha, no tak. To może jak za starych czasów ? - zaproponował podając mi piłkę. Spojrzałem na nią, potem na Aomine. "Czemu nie ?" - pomyślałem.
- Możemy zagrać - i tak się zaczęło. Na początku było spokojnie, ale po naszym pierwszym alley-oop'ie zdarzyło się coś, co nie powinno mieć miejsca. Daiki wyciągnął dłoń ułożoną na znak żółwika, uśmiechając się dokładnie jak za czasów Teiko. Wróciły do mnie wszystkie wspomnienia z tego czasu. Po chwili zorientowałem się, że lecą mi łzy. Sam nie wiem dlaczego. Czemu to wszystko się dzieje ?
- Oi, Tetsu ??
- Aomine-kun .. ja....- nie pozwolił mi dokończyć. Ujął moją twarz swoimi dłońmi i pocałował mnie. Byłem w takim szoku, że nie byłem w stanie nawet zareagować. Nagle usłyszałem dzwonek telefonu/ Szybko oderwałem się do niego i odebrałem. Kagami dzwonił.
-Tak?
- ....
- Na boisku niedaleko szkoły.
- ....
- Nie, nie musisz, spotkamy się w szkole.
Rozłączyłem się.
- Tetsu, co się dzieje?
- Wszytko dobrze .. - próbowałem zachować spokój, ale z każdym jego pytaniem słowa coraz ciężej przechodziły mi przez gardło. W końcu pękłem .
- Co chcesz ode mnie usłyszeć? Że Kagami - kun zostawi mnie dla Himuro? Że rezygnuje z naszego spotkania dla niego? Że ponownie stracę osobę, którą kocham najbardziej? Że..że.. - nie pozwolił mi dalej mówić. Przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
- Zostaw go. On nie jest tego wart. Ja też popełniłem błąd w gimnazjum, ale nie pozwolę ci już więcej cierpieć. - Aomine ciągnął swój monolog, coraz mocniej trzymając mnie w ramionach. Teraz jestem już pewien. Daiki wrócił do siebie. Do siebie za czasów gimnazjum. Do osoby, którą wtedy tak mocno kochałem.
- Aomine - kun, powinienem już iść.
- Nie idź, Tetsu. Nie idź dziś do szkoły. Choć do mnie do domu. - nalegał.
- Ale Kagami-kun...
- Walić go - przerwał mi - moim zdaniem nie masz najmniejszej ochoty go dzisiaj widzieć - wciąż nalegał. Ale w jednym miał rację. Na prawdę nie mam ochoty dziś widzieć swojego chłopaka.
- Więc chodźmy - przystałem na jego propozycję. Wyłączyłem telefon i poszliśmy do niego. Po jakiś 30 minutach byliśmy na miejscu. Graliśmy w jakieś gry, pogadaliśmy, wszystko jak za dawnych czasów. Z małą różnicą, bo w Teiko byliśmy parą. Byłem wdzięczny Aomine, że nie zaczynał tematu Kagamiego. Dzięki niemu choć na jeden dzień zapomniałem o wszystkim. Zanim się zorientowałem była już 20.00.
- Pójdę już.
- Tetsu, nie zostaniesz na noc?
- Czemu widzę w tym ukryty zamiar?
- No wiesz ty co, Tetsu. No, ale może dlatego, że tak dobrze mnie znasz. - zaśmiał się.
- Wiesz, że się zmieniłeś?
- Ehh, tak bardzo widać? No, ale to wszytko dzięki tobie. Otworzyłeś mi oczy na wiele spraw.
- Widzę może dlatego, że tak dobrze cię znam - zacytowałem go. Cieszę się, że możemy rozmawiać jak przyjaciele.
- No tak - uśmiechnął się.
- Dziękuję za dzisiaj Aomine-kun. Do zobaczenia
- Tetsu ...moja propozycja jest aktualna. Chcę żebyś o tym pamiętał. - po tych słowach wypuścił mnie do domu. Serce bije mi jak dzwon. Nie wiem już co się dzieje. Po drodze włączyłem telefon
<56 nieodebranych połączeń od Kagami Taiga>
Ucieszyłem się widząc to. "czyli się martwiłeś co?" Dzisiaj musimy porozmawiać. Muszę sobie z nim wszystko wyjaśnić. Nie potrzebie uciekałem. Zacząłem biec. Chcę to jak najszybciej załatwić. Po jakiś 15 minutach byłęm pod domem. Drzwi były otwarte, czyli Kagami był w domu. Serce zaczęło mi bić szybciej.
- Wróci .... - zatkało mnie. Szybko wybiegłem mając przed oczami ten obraz. Kagami i Himuro....całowali się .....
- Kuroko!!!!!!!!!! - słyszałem wołania Taigi za plecami. Przyśpieszyłem, cały czas płacząc. Nie wierzę, że on mi to zrobił. Dlaczego ..... dlaczego to musi się dziać ...
- Kuroko!!!!!!!! Zaczekaj!!!!! - w końcu dogonił mnie i złapał za rękę. Nie byłem w stanie nawet spojrzeć na niego.
- To koniec, Kagami - kun ........
Subskrybuj:
Posty (Atom)