sobota, 25 stycznia 2014

"Cieszę sie, że jesteś?" HichiIchi rozdział I



Już teraz nie będę dużo tu pisać :P Tak jak obiecałam, dzisiaj pierwszy rozdział opowiadania HichiIchi. Mam nadzieję, że chociaż w małym stopniu historia was wciągnie ^^ Tak jak zwykle zapraszam do komentowania :D

„ Cieszę się, że jesteś?” Hichigo x Ichigo rozdział I

Ichigo obudził w środku nocy, zalany potem.
- Znowu ten sam sen – pomyślał. Nagle usłyszał dobrze znany już sobie głos.
- Znowu ci się śniłem, Ichigo? – pytał retorycznie.
- Jakbyś nie wiedział. Skończ już te swoje zagrywki i daj mi spać – Ichigo bardzo dobrze wiedział, że te sny są sprawką Hichigo. Nie do końca rozumiał, jak to jest możliwe, że  mogą ze sobą rozmawiać w myślach, ale tak było.
- Ależ oczywiście, mój królu ~ dodał ironicznie.
- Czy ten hollow potrafi powiedzieć coś szczerze? – zastanawiał się Ichigo.
- Słyszałem to – odpowiedział mu Hichi. Po chwili Kurosaki ponownie obudził się tej nocy, tym razem w swoim wewnętrznym świecie.
- Co ja tu robię do cholery? – krzyczał Ichigo. Już dawno nie był tak zdenerwowany.
- Nudziło mi się Ichi, więc cię tu ściągnąłem. Mogę jedynie mieszać ci w snach i mówić do ciebie, ale nie zawsze odpowiadasz. To boli wiesz – odpowiedział sarkastycznie.
- Taaa jasne, a tak na poważnie? – pytał zrezygnowany.
- Walcz ze mną, mój królu
- No proszę, czyli potrafisz mówić serio – w tej chwili oboje wyciągnęli swoje katany. Po chwili obserwowania siebie, ruszyli. Potężne sparowanie mieczy odepchnęło ich od siebie, lecz po chwili znów walczyli. Oboje chcieli wygrać. Dawali z siebie wszystko. W końcu Ichigo postanowił zakończyć to wszystko.
- BANKAI! – krzyknął mając nadzieję, na szybkie zakończenie walki i udanie się z powrotem do łóżka.
- Chyba zapomniałeś o jednym, Ichigo, ja również opanowałem Bankai – i w tej sekundzie stali naprzeciwko siebie z inną formą katany.
- Ten kto pierwszy zrani drugiego wygrywa, pasuje?
- Jak najbardziej – odpowiedział hollow i ruszył na Kurosakiego. Ten natomiast stał bezruchu. Był niezwykle opanowany. Chciał to zakończyć jednym ruchem zanpakuto. Kiedy Shirosaki zaatakował, jego rywal zrobił unik i ciął go w rękę.
 - Wygrałem, Hichigo. To już koniec, dasz mi w końcu spać? – usiadł i odłożył katanę obok. Hichigo zrobił to samo.
- Pod jednym mały warunkiem
- Ehh, czego chcesz – Ichigo był gotów na wszystkie warunki, byle mógł spać. Miał szkołę i nie chciał już odsiadek po lekcjach za przysypianie podczas zajęć.
- Będziesz mnie tu odwiedzać, powiedzmy co drugi dzień.
- Co drugi dzień, po szkole i dajesz mi noc dla siebie?
- Tak
- I koniec z wkradaniem się do snów?
- Dokładnie
- Niech ci będzie – podał rękę na znak zawarcia umowy.
- Wszystko idzie zgodnie z moim planem – dodał w myśli, uśmiechając się pod nosem. Po tym całym zajściu Ichigo, zadowolony wrócił do domu. Nareszcie będzie miał noc tylko dla siebie. Koniec z koszmarami i pobudkami.
- Dobranoc Ichigo – dodał cicho, tak by ten go nie słyszał. Następnego ranka Ichigo obudził się w pełni wypoczęty. Szybko ubrał się i zszedł na śniadanie. W drodze do szkoły towarzyszył mu Mizuiro. Trochę rozmawiali, śmiali się. Wszystko było normalnie. Po paru minutach znaleźli się koło budynku szkoły.
- Ohayo Kurosaki-kun! – usłyszał za sobą głos Inoue. Zawsze witała się z nim z szerokim uśmiechem, lecz tym razem, nawet na niego nie spojrzała.
-Ohayo – odpowiedział zdziwiony jej zachowaniem.
- Emm, bo ja się chciałam zapytać, czy …. nie miałbyś może trochę czasu po szkole ….. bo ja ten… chciałam cię na obiad zaprosić – mówiła łamiącym głosem i była lekko zarumieniona.
- Wybacz mi, ale dziś nie mogę. Mam już plany – Ichigo pierwszy raz w życiu dziękował za obecność hollowa.
- Aa, rozumiem, szkoda – odwróciła się i odeszła. Ichigo dobrze wiedział o uczuciach jakimi darzy go Orihime. Lecz dla niego była to tylko przyjaciółka, taka jak Rukia czy Tatsuki.  Tak naprawdę Kurosaki nigdy nie był zakochany. O żadnej dziewczynie nie myślał w ten sposób. Nawet nie interesowały go rozmowy kumpli na temat dziewczyn. Choć dziwił go fakt, że coraz częściej jego myśli przepełnione są Hichigo. No, ale jak można nie myśleć o osobie, która najchętniej zabiłaby cię przy pierwszej lepszej okazji. Przynajmniej tak sobie to zawsze tłumaczył. Lekcje minęły bardzo szybko i przygotowany na spotkanie z hollowem Ichigo ruszył do domu. Wszedł do domu i szybko ruszył po schodach do pokoju. Rodzinie powiedział, że ma dużo nauki i mają mu nie przeszkadzać. Otworzył drzwi i prawie krzyknął z zaskoczenia.
- Hola Ichigo! Wiesz muszę ci przyznać, że jako dziecko byłeś naprawdę uroczy – dodał przeglądając album ze zdjęciami z dzieciństwa Ichigo. Ten szybko podszedł do niego i lekko zarumieniony wyrwał album z rąk hollowa.
- Może mi wytłumaczysz, co ty tu robisz??
- Wiesz, bałem się, że nie przyjdziesz, więc postanowiłem odebrać cię osobiście – wyjaśnił cały czas się uśmiechając. Ichigo był w szoku. Nigdy nie widział u hollowa takiego wyrazu twarzy. Mimowolnie zarumienił się.
- A co gdyby mój starszy wszedł nagle do mojego pokoju?
- Proste, ukryłbym się. Więc jak, idziemy?
- Ehh, miejmy to już za sobą – dodał zrezygnowany i położył się na łóżku. Zamknął oczy i już po chwili znalazł się w swoim wewnętrznym świecie. – a więc gotowy Hichi .. go? – zatkało go. Hichigo nie chciał z nim walczyć. Przygotował kanapę, chipsy i alkohol.
- Stało się coś?
- Mogę wiedzieć skąd ty to masz? I jak w ogóle przyniosłeś to tu? – nic nie rozumiał. Był przekonany, że jego alter ego będzie chciał walki, a tu taka niespodzianka.
- Mały sekret.  -  odpowiedział mu znowu się uśmiechając. Reakcja Ichigo taka sama. Lekki rumieniec pojawił się na jego policzkach.
- A po co to wszystko?
- Po prostu chciałem cię lepiej poznać Ichigo
- Znasz moje myśli, sny, wiesz o mnie wszystko – odpowiedział mu lekko zażenowany propozycją
- Siadaj – zabrzmiało to lekko jak rozkaz, ale Ichigo nie zamierzał się z nim kłócić. Posłusznie wykonał polecenie. Od razu chwycił czarkę dając znak Shirosakiemu, że ma polać sake. Już po paru takich czarkach Ichigo był kompletnie pijany. Hollow nigdy nie sądził, że nie posiadanie umiejętności do upicia się kiedykolwiek mu się przyda …..


I tak kończymy pierwszy rozdział tego opowiadania :P Szczerze to mam wrażenie, że coś schrzaniłam, a szczególnie początek, ale sami oceńcie :/  A więc widzimy się za tydzień z kolejnym rozdziałem tego tekstu. Tam już się będzie działo trochę więcej ^^

6 komentarzy:

  1. Ciekawie się zaczyna. Z chcęcią przeczytam dlaszą część.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tak krótko!? Ueeee!?
    Dobra i tak w zasadzie niewiele jest opowiadań HichiIchi, więc dziękuję Ci za nie z=niezmiernie i czekam na dalszy rozwój wypadków, bo jak dotąd, był całkiem niespodziewany.
    Ta parka interesuje mnie bardzo, bardzo bardzo, szczególnie teraz, gdy jestem na bieżąco z mangą i wiem... nieco... nieco... więcej niż tutaj :P
    A sam Hicek jest moją najulubieńszą postacią. Mam nawet jego rysunek nad łóżkiem w formie mugetsu. Wygląda ślicznie...

    Co do Twojego poczucia, że coś schrzaniłaś, muszę Ci przyznać rację. Jako fanka bleacha (a ostatnio wkręcona w to jeszcze bardziej) muszę wytknąć Ci dwa błędy, które jak cholera rzuciły mi się w oczy:
    1. Ichigo (i Hichigo) biega z formą Shikai swojego zanpaktou, którą jest wielki, dwuręczny, jednosieczny miecz, bez rękojeści, nie zaś katana.
    2. Ichigo nigdy nie zwraca sie do Hichigo "po imieniu". W tych czasach nawet nie zna jego prawdziwego imienia, więc zwraca sie do niego klasycznym "Ej ty". Ale akurat, dlatego, że jest to fick, ten błąd można od razu wymazać.

    Życzę weny przy pisaniu kolejnych rozdziałów!

    OdpowiedzUsuń
  3. Woow widzę, że masz ogromną wiedzę na temat zanpakuto. Ja się tak w Bleacha nie zagłębiłam więc stąd te błędy :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Może jakoś ci AoKise to wynagrodzi ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Super!! :D W końcu jakiś super blog o tematyce Bleacha :3 Jesteś genialna!! ^^ Zapraszam na swojego: http://dopokiniechwycemiecza.blogspot.com/ :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne.
    Ciekawie się zapowiada ;3
    Cieszę się, postanowiłaś napisać opko o tematyce HichIchi.
    Uwielbiam ich jako parę <3

    OdpowiedzUsuń