poniedziałek, 30 czerwca 2014

Brak internetów.....

Niestety, ale zaczęły się wakacje i rodzice zorganizowali mi "prezent niespodziankę" w postaci wyjazdu do babci, która nie ma internetu... Wszyscy jej sąsiedzi mają hasło do wi-fi, czyli nic nie zrobię ;__; Moi genialni i kochani rodzice nie raczyli z łaski swojej powiadomić mnie parę dni przed wyjazdem, tylko w ten sam dzień. Bo przecież po co mówić o czymkolwiek wcześniej prawda? -_- FUCK! I wracam dopiero w sobotę/niedzielę więc wtedy postaram się wam wrzucić opowiadanko :/ Ale zrobię wam pewien przeprosinowy prezent :3 Mam nadzieję, że wam się spodoba :P No to tyle ode mnie narazie.... Ja wracam rozpaczać nad brakiem internetów.... T^T

niedziela, 22 czerwca 2014

"Moje życie to piekło" AoKuro/KagaKuro/KiseKuro cz.5 (end)

Hejoo :)
Wiem, nie było mnie w zeszłym tygodniu ;__; Wybaczcie, że się martwiliście, czekaliście na kolejny rozdział :/ Ale to, co miałam w głowie nie kleiło się do kupy. Wychodziło gówno. A nie chciałam wam czegoś takiego dawać :/ No, ale jestem dzisiaj z nowym i zarazem ostatnim rozdziałem :D Dobra, wystarczająco długo już czekaliście, zapraszam do czytania ^^
ps. ankieta już dziala zapraszam do glosowania <3


- Jj..jak, to "co mi jest"?! Nie pamiętasz? - zapytałem zdziwiony całą tą sytuacją. Potraktował mnie wczoraj jak pierwszą lepszą zabawkę, a teraz nic nie pamięta. Co się dzieje?
- Pamiętam, że wczoraj wybiegłeś z domu, a ja pobiegłem za tobą. Potem..... - zamilkł na chwilę, otworzył szeroko oczy i złapał się za włosy przerażony - Kuroko..... nie pamiętam.... nie wiem co było dalej..... - pierwszy raz widziałem go w takim stanie. Zdenerwowany, zdezorientowany, załamany.
- Kagami-kun... - po chwili milczenia opowiedziałem mu o wszystkim. O wizycie u Aomine, o zdjęciach, o moim "związku" z Aomine i o tym co mi wczoraj zrobił. Znów zapadła cisza. Kagami analizował wszystko, co właśnie usłyszał. A ja, siedziałem zdenerwowany. Nie wiedziałem, jak zare aguje na to wszystko stary Kagami. Miałem nadzieję, że nie pojawi się "nowy Kagami".
- Przepraszam.... - wydusił z siebie, po czym mocno mnie przytulił. Poczułem krople łez padające na moją koszulkę. Bolało, bo wszystko mnie boli od wczoraj, ale starałem się o tym nie myśleć. Znowu byłem w jego ramionach. W silnym, a zarazem czułym uścisku. Brakowało mi tego, choć jeszcze parę dni temu przytulał mnie w ten sposób. W jego ramionach serce mi się zaczęło uspokajać, złe myśli odeszły daleko..... do chwili gdy.... usłyszałem śmiech....
- Hehe... Hahhahaha debil... - nie mówcie mi, że... - co, myślałeś, że już nie wrócę? Proszę cię... nie rozśmieszaj mnie - przerażony szybko próbowałem się wydostać z jego ramion... cały wysiłek na marne. Jedyne co zdążyłem zauważyć zanim "przytulił" mnie jeszcze bardziej to jego oczy. Te same krwisto czerwone oczy, które widziałem wczoraj.
- Puść... proszę..
- Nie, nie. Nie ma takiej opcji. Nie puszczę cię dopóki nie zrobimy TEGO - podkreślił ostatnie słowo zdejmując mi spodnie od piżamy. Zacząłem się trząść.
- Ojj, nie bój się, Tetsuya. Przecież ja tylko chcę się z tobą troszkę zabawić. Bądź grzeczny, to może przemyślę brak zabawy nożem. Chyba dobry układ co? - zapytał po czym pociągnął mnie za włosy tak, bym spojrzał mu w oczy. Teraz zacząłem trząść się jeszcze bardziej. W końcu uwolniłem jedną rękę z jego uścisku, uderzyłem go i uciekłem. Zdążyłem jeszcze zabrać kurtkę i wybiegłem z mieszkania. Dzięki Bogu, nie biegł za mną. Może jak wrócę za 4 godziny, to wszystko będzie już ok.... Jak mawiają, nadzieja umiera ostatnia. Udałem się do parku. Musiałem wyglądać jak jakiś idiota siedząc na ławce, w piżamie przykryty kurtką. Ale nie to było dla mnie teraz ważne. Myślałem tylko o tym, co się teraz dzieje. Kiedyś straciłem Aomine, a teraz tacę Kagami'ego. Po co ja jeszcze żyję? Nie mam dla kogo... Zostawiłem mamę wyprowadzając się do Kagamiego. Wie już, że jestem gejem. Od tamtej pory nie odzywa się do mnie. Jeśli stracę Taigę, nie będę miał już nic. Nie mam nikogo, kogo mógłbym prosić o pomoc. Przez Aomine nie potrafiłem się uśmiechać, okazywać żadnych emocji. Kagami przywrócił to we mnie. To on jako pierwszy od długiego czasu przywrócił u mnie uśmiech. Przy nim mogłem się śmiać, złościć. Byłem prawdziwym sobą. A teraz, to on jest powodem moich łez. Powinienem już przywyknąć, że w moim życiu szczęście nie trwa długo. Siedziałem tam już dosyć długo rozmyślając. Stwierdziłem, że już czas do domu. Liczyłem, że Kagami znów jest sobą. Jeśli nie, to boję się o siebie. Ale może tak powinno być? Może na to zasłużyłem? W końcu dotarłem do domu. Przed drzwiami wziąłem głęboki oddech i wszedłem do środa. Było ciemno, więc zapaliłem światło. Wtedy ktoś pchnął mnie na ścianę przykładając nóż do gardła.
- Gdzieś ty kurwa był tyle czasu!? - wrzasnął nie odsuwając noża. Siedziałem cicho. Bałem się cokolwiek powiedzieć. - Odpowiadaj, kiedy pytam!! - znów krzyknął, po czym uderzył mnie pięścią w twarz i rzucił na podłogę. Usiadł na mnie i przejechał nożem po krawędzi  mojej twarzy - Szkoda byłoby oszpecić tak uroczą buźkę, co Tetsuya. Może ją zostawimy w spokoju, a przejdziemy do niższych partii twojego ciała? - zapytał retorycznie. Wiedział, że może ze mną zrobić, co tylko mu się podoba, a ja tym razem nie dam rady się uwolnić. - nawet sobie nie myśl, że będziemy się pieprzyć. O nie, nie, nie... za dobrze by ci było. Ty potrzebujesz kary. Bolesnej kary. Takiej, żebyś zapamiętał, że należysz do mnie i każda próba ucieczki będzie karana w coraz gorsze sposoby. I nawet nie licz, że twój kochany Kagami wróci. Go już nie ma. - co ja mam teraz zrobić? Chcę uciec. Chcę umrzeć. Mam tego dosyć. Boję się.
- Kagami-kun.... wybacz.... - wyjąkałem
- Dobry chłopiec, ale to nic nie zmienia. Kara i tak cię spotka, ale trochę lżejsza. - uśmiechnął się i zaczął rozcinać moją koszulkę. Pierwsze miejsce, które potraktował nożem, było to, które zranił wczoraj. Krzyknąłem z bólu. Od razu zły napłynęły mi do oczu. Zaczął lizać tą ranę, co tylko spowodowało wzrost bólu i on o tym wiedział. Po chwili przyłożył nóż do innego miejsca na moim ciele, dając mi znak, że tam teraz mnie zrani. Tak też zrobił. Krew nie przestawała lecieć, a on patrzał na mnie jak na ósmy cud świata. Chorym, psychicznym wzrokiem. Zauważyłem, że mu stanął. Podniecał go widok mnie, całego we krwi? Czy może smak mojej krwi? - Widzisz co zrobiłeś, Tetsuya? Musisz wziąć za to odpowiedzialność. Usiadł na kanapie i kazał mi podejść do siebie. Pociągnął mnie za włosy w stronę swojego krocza. - rozumiesz tak?
- Tak.. - odpowiedziałem cicho, po czym rozpiąłem mu rozporek u zabrałem się do roboty. Wiedziałem jak to robić, by Kagami czuł się dobrze. Wiele razy juz to robiłem. Czuję się jak dziwka za każdym razem kiedy to robię. Tylko przeszkadzała mi krew wypływająca z ran i ból temu towarzyszący. Jednak wiedziałem, że jeśli przestanę, to Kagami wróci do "zabawy" nożem. Dlatego starałem się skupić na robocie, a nie na bólu. Choć było to ciężkie. W końcu zacząłem słyszeć jego przyspieszony oddech i ciche pojękiwanie. Wiedziałem, że jest już blisko. W końcu jego sperma wypełniła moją buzię. - Połknij wszystko, proszę - dodał, kiedy zauważył, że chciałem to wypluć. Niedobrze mi.... Kagami zapiął rozporek i pogłaskał mnie po włosach - dobra robota, tetsuya. Postarałeś się. Wytarłem buzię i poszedłem się przebrać. Ubrałem się dosyć grubo i wyszedłem z domu. Kagami nie próbował mnie zatrzymać. Wychodząc zarejestrowałem jego uśmiech. Patrzał na mnie z pogardą. Udałem się do tego samego parku co wcześniej. Tylko tym razem droga zajęła mi więcej czasu. Krew już przestała lecieć, lecz ból pozostał. Usiadłem na tej samej ławce co wcześniej. Siedząc tak podjąłem decyzję. Wyprowadzam się od Kagamiego. Zakończę to. Teraz to już nawet nie jest związek. Nawet nie wiem, co to jest. Mniejsza o to. Cokolwiek to jest, dzisiaj to zakończę. Teraz zacząłem płakać. Myśl o rozstaniu z Kagamim boli. Ale nic innego już nie mogę zrobić..
- Kurokochcii!!! - usłyszałem wołanie. Wiedziałem, że to Kise-kun....Biegł w moją stronę uśmiechnięty. Promienny uśmiech, pełen szczerości. - Jezu, Kurokochci! Co ci się stało... Kto ci to zrobił?! - wypytywał przerażony i zdezorientowany całą sytuacją. Spojrzałem na niego i zacząłem płakać jeszcze bardziej. Kise usiadł koło mnie i przytulił. - Kto, Kurokochci, powiedz. Kto?
- Kagami....kun - wyjąkałem. Kise bez słowa wziął mnie za rękę i kazał za sobą iść. Przez całą drogę nie puszczał mojej dłoni. Poszliśmy do mieszkania Kagamiego.
- Posłuchaj Kurokochci, idziemy tak, bierzesz swoje rzeczy i wprowadzasz się do mnie. Iii ani słowa sprzeciwu, jasne? - uśmiechnął się lekko, ale widać było, że był zdenerwowany. Kiedy byliśmy już pod drzwiami usłyszałem dziwne dźwięki.... Otworzyłem drzwi i od razu tego pożałowałem .... Te dźwięki to były.... jęki .... rozkoszy
- Kagami...kun, ... Aomine...kun? - stałem jak wryty, patrząc jak uprawiają seks. Oboje wyglądali na szczęśliwych, podnieconych i pożądających rozkoszy. Wybiegłem.
- Pojeby - dodał Kise, po czym pobiegł za mną.
****
- I to cała historia, Kise-kun..... - zapadła cisza. Kise nie wiedział co ma powiedzieć. Nie dziwę mu się. W końcu bez słowa przytulił mnie.
- Kurokochci... zostań tutaj. Sprawię, że się we mnie zakochasz. Obiecuję. na razie zostań ze mną. - chyba pierwszy raz widzę, żeby był tak poważny. Nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć. Po prostu wtuliłem się w niego.
- Na razie nie jestem gotowy na związek, Kise-kun - wydusiłem z siebie.
- Rozumiem. Poczekam Kurokochci... Czekałem ponad 2 lata, to mogę jeszcze poczekać.
Nie wiem, czy będę w stanie być w jakimkolwiek związku. Nie wiem też, czy pokocham Kise. Ale wiem 2 rzeczy. Że muszę zapomnieć o Kagamim i Aomine. Zapomnieć o tym wszystkim. Ale na to potrzebuję czasu. Boję się, że znów coś się stanie, ale myślę, że spróbuję zaufać Kise. Tyle na razie mogę zrobić.



I to koniec tego opowiadanka :D Mam nadzieję, że wam się podobało i że nie przesadziłam z tym, co się tu działo XD Jeśli chcecie więcej takich sadystycznych opowiadań, dajcie mi znać ^^ Nie zapomnijcie komentować i widzimy się za tydzień. Wstawię opowiadanie za tydzień, chociażby to miała być 23.59 XD Do zobaczenia kochani :***

poniedziałek, 9 czerwca 2014

"Moje życie to piekło" AoKuro/KagaKuro/KiseKuro cz. 4

- Więc witam was z bardzo opóźnionym, nowym rozdziałem ^^ Nie wiem czy wiecie, że zaczęło się głosowanie na opowiadanie z okazji 10.000 wyświetleń :) Nie każcie mi decydować.... proszę >.< Chciałam tu podziękować za wszystkie miłe komentarze, to naprawdę pomaga. Aż chce się pisać :D A ja myślałam, że będzie tu max 3 osoby, jak dobrze pójdzie, a komentarze typu " no spoko rozdział" :P A tu taka niespodzianka *.* Dobra, już się zamykam i zapraszam do kolejnego rozdziału ^^



Bez zastanowienia wybiegłem z mieszkania Kagami'ego. Nie wiedziałem co mam mu powiedzieć... Przecież na tych zdjęciach wyglądam jak dziwka. A może i gorzej... Pójdę do Aomine i wszystko z nim wyjaśnię.... Mam nadzieję, że zdążę zanim wyśle Taidze coś więcej. Boję się co może jeszcze mieć..,...... Po chwili byłem już pod jego mieszkaniem. Chwilę stałem pod drzwiami, nic nie robiąc. Ręce mi drżały przed kolejnym spotkaniem z nim sam na sam. Uspokoiłem się trochę i ostrożnie zapukałem. Po chwili w drzwiach ukazała się postać Aomine, bez koszulki z zadowoloną miną.
- No Tetsu, nareszcie jesteś. A ja już chciałem wysyłać kolejną wiadomość do Kagami'ego. Spodobały mu się zdjęcia? - zapytał kpiąc ze mnie.
- Myślałem, że wszystko sobie wyjaśniliśmy po meczu, Aomine-kun. Nie wyraziłem się wtedy jasno? - zapytałem próbując zachować pokerową minę i spokojny ton.
- Ależ wyraziłeś, oczywiście, że tak. Jednak nie przyjmuję takiej odpowiedzi. Zapomniałeś już, o tym co ci mówiłem z gimnazjum? Masz się mnie słuchać, być na każde moje zawołanie. A ty postanowiłeś przeciwstawić się moim życzeniom. Nieładnie Tetsu, nieładne. Trzeba będzie cię nieco ukarać... - zaśmiał się, po czym mocno pchnął mnie na łóżko
- NIE, Aomine-kun, proszę, zostaw!! - krzyczałem tak głośno jak potrafiłem, próbowałem uwolnić się z jego ucisku z całych sił. Nie chciałem mu się znowu oddać. Nie tym razem.
- Zamknij się, Tetsu - syknął. Nie wykonałem jego rozkazu, więc uderzył mnie z liścia. Nie przestawałem krzyczeć.
- Cholera! - zawołał i wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.... Nagle uśmiechnął się. Znów ten jego przerażający uśmiech..... nie ważne ile razy go zobaczę, zawsze się boję. Aomine, wciąż mocno przyciskając mnie do łóżka sięgnął do szafki obok. Wyjął z niej kajdanki i przyczepił mnie do łóżka,
- Co ty robisz.... skąd to masz? AOMINE! - krzyknąłem. Ten krzyk był moim największym błędem. Aomine wstał, lecz ja nie mogłem się ruszyć, przez kajdanki. Poszedł do kuchni i przyniósł taśmę klejącą. Zakleił mi usta, tak bym nie mógł już krzyczeć. Bałem się. Tak bardzo się bałem.... W myśli miałem tylko jedno. " Błagam, niech ktoś mi pomoże...." I wtedy ktoś wyważył drzwi. Był to Taiga.....
- AAAOOOMIIIINEEE!!!!!! - wydarł się po czym rzucił się na niego. Zaczął go okładać pięściami na wszelkie sposoby. Ja drugą ręką odkleiłem taśmę z ust i zdjąłem kajdanki. Następnie rzuciłem się w ich stronę i próbowałem odciągnąć Taigę, lecz zobaczyłem coś, co przeraziło mnie jeszcze bardziej niż uśmiech Aomine. Oczy Kagamiego nabrały krwisto czerwonego koloru, twarz przybrała inny wyraz. Pełen chęci mordu..... Zamarłem.... Nagle zauważyłem, że Kagami wyciąga scyzoryk z kieszeni. Wybrał nożyk i przyłożył go do gardła Aomine....
- KAGAMI-KUN PRZESTAŃ!!! - wydarłem się z całych sił. Wtedy Taiga zszedł z Aomine, chwycił mnie za ramię i pociągnął do drzwi- Kagami-kun, to boli ... - powiedziałem już spokojniej, ale serce wciąż mocniej biło, a ręce drżały..
- Teraz mnie posłuchaj, AHOmine, jeśli jeszcze raz położysz palec na MOIM Kuroko, to zabiję cię, rozumiesz to gnoju?! - zagroził i wyszedł, wciąż mocno trzymając mnie za ramię. Szliśmy do domu w ciszy, Kagami wciąż miał te oczy.... Bałem się teraz odezwać choćby słowem... Kiedy przekroczyliśmy próg mieszkania zatrzasnął drzwi i zaczął mówić
- Kuroko.... czemu? Czemu do niego poszedłeś?!?! Przecież do cholery wiedziałeś, że coś takiego może się stać?! Myślisz, że nie wiedziałem o was?! O tym, że byliście parą?! Nie rób ze mnie idioty! - darł się.... jeszcze nigdy go takiego nie widziałem.... nie wiem, co mam teraz odpowiedzieć, a on mówił dalej - chyba, że wciąż jesteście razem, co? Zdradzasz mnie? Heh... Więc może jednak jesteś dziwką? - uśmiechnął się i powolnym krokiem zbliżał się do mnie. Ja zacząłem się cofać... trafiłem na ścianę. Kagami zbliżał się do mnie. Wyciągnął scyzoryk i ponownie wybrał nożyk.... co on chce z tym.....? W końcu naparł na mnie swoim ciałem i przybliżył nóż do mojej twarzy.
- I co ja mam z tobą zrobić, co? - zaczął powoli przejeżdżając nożem po konturach mojej twarzy - Zabić cię, nie zabiję. Ale dzisiaj nie będzie tak dobrze, jak zwykle z "Kagamim" było. Skoro lubisz to robić w bardziej brutalny sposób, to spełnię twoje oczekiwania i ofiaruję ci najlepszą noc twojego życia - dodał uśmiechając się w przerażający, niemal psychiczny sposób. I te oczy.... pełne nienawiści, żądzy mordu i rozlewu krwi.. Rozciął nożykiem moją koszulkę, po czym rzucił mnie na łóżko. Przejechał nim po całej linii mojego torsu. Czułem zimne ostrze na swoim sutku. Zataczał nim kręgi, bawił się. A ja coraz bardziej obawiałem się tego, co będzie dalej. Przeszedł mnie dreszcz, kiedy Kagami przyłożył nóż do mojego podbrzusza...
- Oo, chyba ci się podoba taka zabawa?? Więc co powiesz na to? - zapytał lekko nacinając moją skórę... syknąłem z bólu - hmmm, więc to ci się nie podoba.... może powinienem mocniej docisnąć nożyk?
- Nie... proszę.... - wyjąkałem cicho, bałem się cokolwiek powiedzieć. Nie wiem jak mógłby zareagować w obecnym stanie....
- Cóż, skoro tak ładnie prosisz - zakpił. Teraz zszedł ze mnie i zaczął rozcinać moje spodnie, potem bokserki. Byłem całkowicie nagi. Wodził teraz nożem po całym moim ciele. Trząsłem się ze strachu....
- No to co, czas na dalszą zabawę, co? Hmmm, wpadłem na pewien pomysł. Wstań - rozkazał, a ja posłusznie wykonałem polecenie.  - weź to i przygotuj się sam. - podał mi lubrykant. - wylej sobie trochę na palce i rozszerz sobie, wiesz które miejsce. No chyba, że wolisz bez żadnego przygotowania, to możemy też tak. - przełknąłem głośno ślinę i wylałem trochę żelu na palce. Najpierw włożyłem w siebie pierwszy palec, po chwili dołożyłem kolejne dwa. Łzy napłynęły do mi do oczu. To, co się teraz działo.... tak bardzo bolało....
- Nadawałbyś się na dziwkę. Seksownie to wygląda z mojej perspektywy, ale znudziło mi się patrzenie, odwróć się tyłkiem w moją stronę, już - nie musiał dodawać tego "już". Doskonale wiedziałem, że mam to zrobić od razu. Wtedy we mnie wszedł. Szybko, agresywnie, mocno. Już dawno tego nie czułem. Tak wielkiej nienawiści podczas seksu. I ponownie zostałem nazwany dziwką.... Było tak dobrze... Dlaczego znowu musiało się coś zepsuć?? Dlaczego zawsze ja?? Aż tak bardzo zasłużyłem na takie traktowanie? Zadawałem sobie te pytania, podczas gdy Kagami robił ze mną co chciał. Zmieniał pozycje, kierunek pchnięć. Doszedł już ze 3 razy, ale wciąż mu mało.... Nie wiem jak długo to już trwa...  Ale mam nadzieję, że się niedługo skończy.....
- Dobra Kuroko, zaraz kończymy, znudziło mi się - pchnął jeszcze raz i doszedł po raz 4. Wtedy zaciągnął mnie do sypialni i położyliśmy się spać. Szybko zasnąłem, chciałem zapomnieć o tym co się właśnie wydarzyło... choć na chwilę...
- Kurokooo!! Śniadanie!! - usłyszałem głos z kuchni. Poczułem również świetny, dobrze mi znany zapach kuchni Kagami'ego. Nie byłem wstanie wstać z łóżka. Nawet jeśli bym chciał. Rany od wczoraj wciąż bolą... - Idziesz? Kurokooo!!! - wciąż wołał. Nagle pojawił się w drzwiach i zapalił światło - Ile razy mam cię wołać co, Kuroko? - zaśmiał się. Zaraz... zaśmiał? Odwróciłem się, jednocześnie cicho piszcząc z bólu, by zobaczyć twarz Kagamiego.
- Kagami...-kun?  - zapytałem nie wierząc w to, co widzę. Stary Kagami wrócił.... Był taki jak wcześniej.. uśmiechnięty, kochający...
- No ja, a co? Zaraz ... co ci jest? Kuroko? - spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach... Nie pamięta co mi wczoraj zrobił? Nie wie, co się wczoraj działo? Co się tu dzieje.......




I na tym kończymy 4 część opowiadania :( Mam nadzieję, że wam się podobało.... choć nie wiem, czy to się może podobać.... No i wreszcie jest długo wyczekiwane yandere Taiga, nie :3 Jak myślicie, przesadzam z tą brutalnością? Czy jechać dalej w ten sposób? >.< Przypomnę jeszcze raz o głosowaniu na opowiadanie z okazji 10.000 wyświetleń :D I widzimy się za tydzień z nowym rozdziałem :3 Ojj będzie się działo.....