czwartek, 4 września 2014

10.000 wyświetleń xd MakoRin cz.1

Ohayo moi kochani :* NARESZCIE!!!!!!!!!

Więc zacznę od podziękowania za waszą cierpliwość do mnie :P Tyle obiecuję, a potem coś mi wypada i łamię obietnicę T^T A wy jednak wciąż jesteście ze mną <3 Czasem ciężko mi uwierzyć, że ze mną wytrzymujecie xd Ale bardzo za to dziękuję :3

Dalej, dziękuję za wszystkie miłe słowa, jakie do mnie kierujecie :D To niesamowite ..... Nigdy bym się tego nie spodziewała, serio xd Te słowa bardzo dużo mi dały. Więcej wiary w siebie, odwagi. Te blog nawet można powiedzieć, że nieco mnie zmienił :P Na lepsze. A to wszystko dzięki wam :D Kocham was wszystkich, choć niestety was nie znam xd

Koleje podziękowania, za ten cały czas ze mną tutaj :D Zaczęło się w grudniu, a mamy już sierpień :3 Także cieszę się, że opowiadania wam się nie nudzą, że się wam podobają ^^ Będę się starała wykraczać poza temat Basugeja, bo ile można o jednym xd Będą opowiadania z Fairy Tail, Free i oczywiście Haikyuu :3 A do tego może coś z No.6 <3 I jeszcze nad czymś się pomyśli :P

I niedawno założyłam fanpage, jestem tam sama :P Dacie like, to będzie można za mną pogadać, pytać i oczywiście być na bieżąco z informacjami co do bloga :D Żebyście nie musieli tu tak często zaglądać :P Nie mam tam jakieś ogromnej ilości like, bo nie mam zbyt czasu na reklamę, ale wszystko w swoim czasie xd
https://www.facebook.com/pages/Seme-tu-uke-tam-yaoi-zawsze-w-głowie-mam/1451401068474147

No to może koniec tych wszystkich podziękować i ogłoszeń parafialnych xd Czas a opowiadanko :3 Tak długo wyczekiwane, wymarzone MAKOTO TACHIBANA X MATSUOKA RIN <3
To są zwycięscy naszej ankiety :D Mam nadzieję, że was to opowiadanko nie zawiedzie :/ Więc koniec przedłużania, zapraszam do czytania ^^


Makoto x Rin " Rywal "


Ehhh ja to mam przerąbane ... Chcecie wiedzieć dlaczego? No to zacznijmy od samego początku.

Nadszedł kolejny dzień mojego "dowodzenia" nad drużyną Samezuka. Wszyscy zauważyli moją nagłą zmianę po tej widowiskowej sztafecie z chłopakami. Lecz tym razem będę musiał z nimi rywalizować. Nie ważne jak bardzo tego nie chcę. Byłoby mi o wiele łatwiej, gdyby nie jeden fakt. Kocham Haru. Zawsze myślałem, że jedyne o czym marzę to z nim wygrać. A prawda jest taka, że ja chcę z nim pływać. Wiem, że brzmi to cholernie absurdalnie, ale on sprawia, że pływanie jest przyjemniejsze. I to jedyne co potrafię mu powiedzieć, " chcę z tobą pływać Haru, z wami wszystkimi!", choć w myśli krzyczę "Haru kocham cię!"...Żałosne. A teraz jest to jeszcze trudniejsze. Czemu? Bo mam rywala. Makoto Tachibana. Cholerny problem. Z jednej strony jest moim przyjacielem, a z drugiej miłosnym rywalem. Najgorsze jest to, żę Makoto jest w lepszej pozycji niż ja. Oni znają się od dziecka, mieszkają blisko siebie, są w jednej szkole i do tego razem pływają. I nie ważne ile razu nie chcę zobaczyć się z Haru, Makoto jest z nim. Ani chwili sam na sam... Aż w końcu wpadłem na pomysł, jak mieć go tylko dla siebie, choć na chwilę. Kino. Właśnie wyszedł film, który na pewno zainteresuje Haru, "Makrela atakuje". Wszyscy dobrze znają jego obsesję na temat Makreli. Ubrałem się elegancko, upewniłem, że nie śmierdzę i wyszedłem. W domu Haru czekała mnie niespodzianka - Makoto. ZNOWU! Ale tym razem nie odpuszczę, tym bardziej, że mam bilety.
- Ejj Haru, masz ochotę na kino? Chciałem iść na ten nowy film "Makrela Atakuje", zainteresowany? - uśmiechnąłem się. No i spróbuj mi odmówi...
- Wybacz mi, Rin. Nagisa nalegał żeby na to iść i nie mogłem mu odmówić. Tym bardziej, że miał już bilety.- no bez jaj....
- Ja też już mam bilety - nalegałem.
- Hmmm, wiesz co. Makoto właśnie dał mi propozycję na ten film. Skoro oboje chcecie na to iść, idźcie razem. - ha? razem z Makoto spojrzeliśmy na siebie niechętnie.... I co ja mam teraz powiedzieć? Jeśli odmówię, będzie to dziwnie wyglądało....
- Emmm no niech będzie, oddam ci pieniądze za bilet, Rin. - uśmiechnął się do mnie w ten uroczy sposób. Zawsze uważałem, że uśmiech Makoto należy do tych najbardziej uroczych...Nie no, nie mogę tak myśleć.
- Dobra, to idziemy. Film zaczyna się za godzinę, więc musimy już iść. - podrapałem się po głowie. No i wyszliśmy. Zajebiście... Ja się tak wystroiłem, przygotowałem, a idę tylko z Makoto...
- Rin, wejdźmy jeszcze na chwilę do mnie, dobrze?
- Pewnie, tylko szybko.
Na schodach leżał biały kot. Na widok Makoto od razu wstał. Ten wziął go na ręce i zaczął głaskać. Oczywiście się uśmiechał. Cholera, wygląda serio uroczo. Mimowolnie się zarumieniłem. Po chwili ruszyliśmy dalej. Makoto wszedł do domu i wyszedł po jakiś 10 minutach. Szczęka mi opadła. Makoto się odstawił i... wyglądał nieziemsko. Pierwszy raz widzę go takiego.
- Wiem, że to nie dla mnie się wystroiłeś, ale nie chcę odstawać - wyjaśnił. No miał rację, plany miałem inne. W końcu poszliśmy do kina. Oboje bardzo niechętnie spojrzeliśmy na plakat filmu "Makrela Atakuje"
- Rin, serio chcesz na to iść?
- Oczywiście, że nie. To było dla Haru...
- Heh, miałem ten sam pomysł. - skrzywił się - ejj, a co powiesz na ten? - wskazał na plakat filmu, na który serio chciałem iśc.
- Nie mów, że też tą serię?! - nie sądziłem, że Makoto gustuje w filmach akcji.
- Uwielbiam!
- No to postanowione, idziemy oddać bilety - ruszyliśmy do kasy. Na nasz film było trzeba poczekać godzinę, ale nie przeszkadzało nam to. Czas nam zleciał szybko. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Nie sądziłem, że będę się tak dobrze bawił z Makoto. Właściwie to ja nic o nim nie wiem, chociaż znamy się aż tak długo. Nie pasuje mi  to. Chcę to zmienić. Po filmie,z sali kinowej wyszliśmy uśmiechnięci, roześmiani.
- Makoto, masz ochotę popływać?
- Zawsze. Tyle, że nie jestem jak Haru, nie mam kąpielówek zawsze na sobie - oboje zaśmialiśmy się.
- Ee tam, pożyczę ci jakieś. Chodźmy do Samezuki.
- Ale jak chcesz tam wejść? Dzisiaj jest niedziela, więc raczej jest zamknięte.
- Uprawnienia kapitana - pokazałem mu klucze na basen.
- Ooo, niesamowite, Rin! - ile razy on jeszcze ma się zamiar w ten sposób uśmiechać? Nie denerwuje mnie jego uśmiech, lecz moja reakcja na niego. No, ale ruszyliśmy do Samezuki. Przebraliśmy się i stanęliśmy koło basenu. Nie jest to pierwszy raz, kiedy widzę go bez koszulki, jednak... tym razem jest ciemno, jesteśmy tylko we dwoje.... po kinie.... ja jakaś randka. I to bardzo udana. Gdybym był tu z Haru miałbym idealną okazję, by wyznać mu swoje uczucia. Jakby nie patrzeć, romantycznie tu. Ale wylądowałem tu z Makoto.... No, ale wskoczyliśmy do wody i zaczęliśmy pływać. Po jakieś godzinie się pożegnaliśmy. Wracałem do domu z dosyć dziwnym uczuciem. Ale postanowiłem to zignorować. Teraz to muszę wymyślić kolejny plan na misję sam na sam z Haru. To jest trudniejsze niż myślałem. Hmm może zaproszę go na biwak... nad morze! Na pewno nie odmówi. Od razu do niego napiszę,
<sms Rin do Haru>
Jedziemy na weekend nad morze? Zrobiło się ciepło więc można jechać.
<sms Haru do Rin>
Pewnie, zaraz napiszę do Makoto, Nagisy i Rei'a.
Ha? Ale  ja chciałem.... no nie wierzę! Jak teraz napiszę, że chcę jechać TYLKO z nim to będzie to idiotycznie wyglądało.... Niech mu będzie. Jak będę z nim w namiocie to będzie ok.
<sms Rin do Haru>
Pewnie, to no jedziemy w piątek i wracamy w sobotę.
Te cztery dni wyczekując piątku, spotkałem się z Makoto cztery razy.... Wszystko przez Haru. Przychodzę po niego, a on się wykręca i mówi, żebym poszedł z Makoto. A ja jak idiota, zajebiście szczęśliwy idę z nim. Do tego on mi się śnił... w bardzo ... erotycznym wydaniu... Cholera, ostatnio cały czas moje myśli powierzam Makoto... masakra, nie tak powinno być!

*PIĄTEK 17:03*
- Nie, nie zgadzam się. Czemu mamy 2 namioty? Mogliście mówić, załatwiłbym pięcioosobowy. - narzekał Nagisa. Specjalnie nic nie mówiłem, chcę być w dwuosobowym z Haru. Jestem geniuszem. - i jak się teraz podzielimy?
- Hmmm napiszemy 5 karteczek. W trzech z nich, będzie napis trzyosobowy, a w dwóch dwuosobowy. Będziemy losować. Czyż nie piękny pomysł? - zaproponował Rei poprawiając okulary. Co on ma z tym pięknem?
- Niesamowite, jesteś genialny, Rei-chan! - pochwalił go Nagisa. Chwilę później mieli gotowe karteczki. Serce zabiło mi szybciej... Nie tak to miało wyglądać. Teraz muszę jedynie liczyć na moje szczęście.
- Rin-chan, losuj pierwszy. - przełknąłem ślinę i wyciągnąłem karteczkę. Jest! Dwuosobowy.
- Dalej, Haru-chan, Rei-chan, Mako-chan i ja. Dobra, teraz odkrywać karteczki.
- Ja mam trzyosobowy - Rei
- Tak samo, trzyosobowy - Nagisa
- Ja dwuosobowy - ja
- Trzyosobowy - Haru ..... Dlaczego..... Boże.... Zaraz czyli w namiocie będę z ...
- Dwuosobowy - Makoto.  Serce zabiło mi jeszcze szybciej... czemu? Spojrzałem na Makoto... wyglądał na dosyć zestresowanego. No tak, on pewnie też miał nadzieje na namiot z Haru...  Resztę drogi pociągiem Nagisa przegadał z Rei'em. Ja i Makoto się nie odzywaliśmy. A Haru... to Haru, nigdy nie mówi dużo. Po pół godzinie jazdy byliśmy na miejscu. Zaraz miało się robić ciemno, więc zaczęliśmy rozbijać namioty.
- Rin-chaan! Co ja mam z tym zrobić? Dziwny masz ten namiot - oburzał się Nagisa.
- A niby po co dałem wam instrukcję? - złapałem się za głowę. Czy to aż tak trudne? Poszedłem i rozłożyłem im ten namiot. Kiedy chciałem zabrać się za dwuosobowy, okazało się, że jest już gotowy.
- Woow Mako-chan, niesamowite! Sam rozłożyłeś namiot!!
- W przepięknym stylu - dodał Rei. Jezu, jeden wciąż "niesamowite!!", a drugi "piękne". Się dobrali....
- Ehehee, to nic trudnego. - Makoto źle przyjmuje komplementy, zawsze tak było. Zawsze zaczyna drapać się po głowie i głupio śmiać. To takie oczywiste...
- Aa głodny jestem! Haru-chan, zrobiłeś jedzenie tak jak obiecałeś? - dopytywał się Nagisa.
- Oczywiście, wszystko jest w lodówkach -  kiedy je otworzyliśmy, nikt nie był zdziwiony.
- Haru-chan, zrobiłeś coś, oprócz makreli? - zapytał z krzywą miną Nagisa.
- Nie, makrela jest idealna na każdą porę. - dostał błysku w oczach.
- No to może rozpalimy ognisko? - zapytałem. W końcu, niedługo będzie ciemno.
- A kto potrafi rozpalić? - zapytał Haru.
- Ja - powiedzieliśmy z Makoto jednocześnie.
- No to przygotujcie wszystko, a ja Nagisa i Rei pójdziemy po drewno. - oświadczył Haru, po czym ruszyli zostawiając mnie samego z Makoto.
- No to zabieramy się do pracy - w  30 minut przygotowaliśmy idealne miejsce. Jesteśmy bardzo zgranym zespołem. Kto by się spodziewał - gdzie oni są? Ile można drewno zbierać? - zapytałem. Szczerze, to bycie z Makoto sam na sam jest dosyć trudne. Znaczy, serce wali mi jak dzwon i ogólnie się denerwuję.
- Hehe, nie denerwuj się Rin, jak znajdą, to wrócą - uspokoił mnie. - jaki piękny zachód słońca nie uważasz, Rin - lekko się uśmiechnął, rumieniąc. Serce znowu zabiło szybciej. Ostatnio cały czas na niego tak reaguję. Jest bardziej tak, jakbym kochał Makoto. Pff, absurd. Niemożliwe. Ale wolałbym, żeby już wracali. Zanim wrócili minęło kolejna godzina. W tym czasie dużo gadaliśmy z Makoto. O wielu sprawach. Rozmowa przychodziła nam z ogromną łatwością.
- Wróciliśmy!! - przerwał nam krzyk Nagisy.
- Co tak długo? - zapytałem
- To pewnie dlatego, że Rei przestraszył się w lesie drzew i spadł do rowu. Nie mogliśmy go wyciągnąć, więc trochę nam to zajęło... hehe - wszystko opowiedział nam Nagisa.
- Proszę Nagisa-kun... zapomnijmy o tym....
- Czemu Rei-chan! To było super! Jak się tak stoczyłeś i siuuu leciałeś - Nagisa gadał jak dzieciak wymachując rękoma.
- Może zabierzmy się za ognisko, zaraz będzie ciemno - zadecydował Makoto. Po chwili wzniósł się ogień.
- Uwaa, sugoi Mako-chan! Jesteś niesamowity!!
- Ehehe, nie przesadzaj Nagisa... to nic trudnego - I znowu komplement w stronę Makoto. I to jego zestresowanie z tego powodu. Urocze... Zaraz! Nie, nie, nie! Żadne urocze... Muszę przestać o nim tak myśleć. Serio. Zaczyna się robić niebezpiecznie. Po jakimś czasie zdecydowaliśmy popływać. Martwię się o Makoto. Przecież on się boi morza od czasu tamtego wydarzenia. Co prawda, mówił, że da radę, jednak mnie nie przekonał. Weszliśmy do wody i wszystko było ok. Pływaliśmy, chlapaliśmy się.
- Ejj, gdzie Mako-chan? - zapytał Nagisa.
- MAKOTOOO!! - zacząłem krzyczeć. - tam jest! - on się topił. Ruszyłem do niego.
- Płyń Rin-chan! Spotkamy się na brzegu - Nagisa, Rei i Haru zaczęli płynąć w stronę namiotów. Cholera, Makoto. Po co ci to było. Boję się o niego. W końcu dopłynąłem do niego. Był nieprzytomny. Szybko zabrałem go na najbliższy brzeg. Był on dosyć daleko od reszty.
- Makoto!! - krzyczałem - Wracaj! Ocknij się, już! - krzyczałem wykonując resuscytację.
- Cough, cough - ocknął się i wykaszlał wodę.
- Makoto!! - wziąłem go w ramiona. Ściskałem coraz mocniej - ty debilu, wiesz jak mnie przestraszyłeś?!
- Rin... - odwzajemnił mój uścisk - przepraszam, ale już jest dobrze.
- Mako-chan! Rin-chan! Wszystko już dobrze? - przyszli bardzo w odpowiednim momencie... akurat jak ściskaliśmy się nawzajem z Makoto.... co o tym Haru pomyśli?! Na pewno źle to zrozumiał.
- Tak, już jest dobrze. Bardzo was przepraszam, nie sądziłem, że będzie aż tak źle - widać było, że jest mu głupio.
- Nic się nie stało. Ważne, że nic ci nie jest. Choć, wracajmy do namiotów - podałem mu rękę. Wszyscy ruszyliśmy spać. Wszyscy, prócz mnie. Ja nie mogłem spać. Cały czas myślałem o tym wypadku i o jak się czułem widząc go nieprzytomnego. Nie wiem co bym zrobił, gdyby coś poważnego mu się stało. Przecież Makoto to mój .... przyjaciel. Nagle z oczu poleciały mi łzy. Co? Czemu.... Przecież Makoto jest tylko moim przyjacielem. Tylko? Zaraz... czy ja chcę czegoś więcej.... Przecież byłem przekonany, że to Haru
- Rin?
- O, Makoto... - z myśli mnie wyrwał, kurde... Zły moment.
- Nie śpisz?
- Jakoś nie mogę - wrócił do namiotu, następnie wyszedł z dwoma kocami i okrył mnie jednym z nich.
- Zimno jest, chory będziesz - lekko się uśmiechnął.
- Dzięki... - boże muszę coś mówić, żeby nie usłyszał jak mi serce wali.
- Nie, to ja ci dziękuję Rin.
- Ha? Za co?
- Za uratowanie życia. Przez moją głupotę wszystkich was naraziłem. Przepraszam... Nie wiem co by było, gdybyś mi nie pomógł... Bardzo ci dziękuję -  po tych słowach, przytuliłem go. Ja pierdole, serio? Co mi odwala.... Ale nie ważne, jakie moje myśli nie były, nie puściłem Makoto
- Idioto. Każdy by to zrobił na moim miejscu. Ważne, że wszystko jest z tobą ok.
- Jeszcze raz, dziękuję - w tej sekundzie  on również objął mnie rękoma. I tak sobie siedzieliśmy. Okryci kocami, przytulając się. Jak z jakiegoś chorego filmu romantycznego. Usłyszeliśmy dźwięk odpinanego namiotu i zakłopotani szybko od siebie odskoczyliśmy.
- Eee, Mako-chan, Rin-chan, czemu nie śpicie?
- Tak jakoś, wracaj do namiotu, Nagisa.
- Czemu? Chcę posiedzieć z wami!
- Nagisa!
- Jeeju, Rin-chan nie musisz krzyczeć... już sobie idę, siedźcie sobie sami - obraził się i wrócił do namiotu. I po jaką cholerę ja to zrobiłem. Nie chcę być z Makoto sam na sam....
- Hehe, nie musiałeś na niego krzyczeć.
- Nie krzyczałem! No, ale poszedł sobie.
- My powinniśmy zrobić to samo
- Taa, chyba masz rację - przytaknąłem i wróciliśmy do namiotu. Zasnęliśmy bardzo szybko. I niestety wstaliśmy równie szybko. Cały dzień byłem ledwie żywy. Makoto też z tego co zauważyłem.
- Ojooj, ktoś tu chyba źle spał, co Rin-chan? Hmm ciekawe dlaczego... - sarkastycznie się odzywał Nagisa.
- Cicho bądź.
- Hmm chyba Mako-chan też coś się nie wyspał.
- Heh, no tak trochę.
- Dobra, pomińmy ten fakt. Co dzisiaj robimy?
- Czas coś zjeść! - zaproponował Nagisa.
- Makrela jest gotowa - Haru przyniósł gotową rybę na tacy. Poważnie? ZNOWU makrela?
- Haru, wystarczy. Idziemy coś złowić. Zjemy rybę, ale NIE MAKRELĘ. - ostatnie słowa celowo podkreśliłem.
- Rin-chan, ja jestem już głodny... Złowimy coś potem, teraz zjemy makrelę Haru-chan'a.  - słyszałem burczenie w brzuchu Nagisy.
- Wy jedzcie, ja mam dosyć Makreli. Idę coś złowić, zobaczycie, że mi się uda. - debil jestem. Też chcę już jeść. Ale się nie poddam. Moja duma mi na to nie pozwala.
*godzinę później*
- I jak tam łowy Rin-chan?
- Genialnie. Chcesz się przyłączyć? - zarzuciłem wędkę jeszcze raz. Nagle coś zaczęło brać - HA! Widzicie? Mówiłem, że się uda. Kurde, silna jest. Pewnie duża ta ryba - ale byłem z siebie dumny. Do czasu...
- Hahahha no no Rin-chan faktycznie duża. I taka jakaś gumowa - wszyscy się śmiali widząc buta na wędce. Super. To jest moje szczęście.
- Rin, choć pomogę ci - wstał Makoto i zabrał mi wędkę. - musimy wejść głębiej, tu prawie nic nie pływa. I musisz mocniej wędkę zarzucić.
- Zarzuciłem, ale nie biorą...
- Spokojnie Rin. Wędkarstwo wymaga cierpliwości. - jakbym nie wiedział. Choć prawda jest taka, że drugi raz w życiu łowiłem ryby. Pierwszy raz jak byłem dzieckiem, więc niewiele z tego pamiętam. Za to Makoto zachowuje się jak jakiś profesjonalista.
- I co? Mówiłem, nie bio - Makoto właśnie coś złapał. Pewnie jakiś but znowu czy coś. Przeciez niemożliwe jest, żeby złapa.... Wyciągnął rybę. I to wielką! Nie znam się na gatunkach ryb, więc nie wiem co to, ale jest ogromne.
- Mako-chan genialnie!! - krzyczał Nagisa za nami.
- Widzisz? Mówiłem, cierpliwości Rin - uśmiechnął się.
- Ooo Rin-chan czerwony jesteś! Pewnie dlatego, że Mako-chan zna się na biwakach lepiej niż ty! - cholernie chciałbym, żeby to był powód czerwonej twarzy...
- Taa, jasne - wróciliśmy na brzeg i schowaliśmy rybę do jakiegoś pojemnika pełnego wody.
- Co z nią teraz zrobimy? - zapytał Rei.
- No trzeba ją zabić, pokroić i na ogień - odpowiedziałem.
- Tylko kto to zrobi? Ja na pewno nie, to takie nieeleganckie... - oburzył się Rei.
- Ja to zrobię. Znam się na tym. - po długim czasie odezwał się Haru. Po chwili miał wszystko przygotowane.
- Zostawmy to na kolację. Teraz chodźmy się przejść do lasu. - chodziliśmy tak przez bite godziny. Nagle zrobiło mi się słabo. I tylko pamiętam, że upadłem. Kiedy się ocknąłem, leżałem na kocu, a Makoto był przy mnie.
- Makoto?
- Rin! Jak dobrze, że nic ci nie jest.
- Co się stało?
- Zemdlałeś podczas spaceru w lesie. Sprawdzę czy masz gorączkę. - przyłożył mi rękę do czoła. Potem zjechał nią na moje włosy. Patrzał się na mnie takim ciepłym, troskliwym wzrokiem. I zanim się zorientowałem, pociągnąłem go za włosy i połączyłem nasze usta w pocałunku. Moje ciało reagowało samo! Zanim Makoto zdążył mnie odepchnął, sam odskoczyłem.
- Aa, przepraszam.. ja nie wiem... co się... - jąkałem się. Czemu ja to zrobiłem? Po co?
- Rin..... nic się nie stało, nie przepraszaj... właściwie to ja... - właściwie to ty co?! Nie zdążył, przerwał nam Nagisa
- Wróciliśmy!!! - krzyczał - a wy co? Macie miny jakbyście ducha zobaczyli.... stało się coś, jak nas nie było? - pytał. No stało się coś. I to nie takie nieważne coś.... Tylko takie coś, co nie powinno mieć miejsca! - Rin-chan, już wszystko z tobą dobrze? Przestraszyłeś nas, wiesz?
- Już jest ok. Nie martwcie się,
- No to może dajcie to drewno, a my z Rinem rozpalimy ognisko?  - zapropnował Makoto. Widać było, że jest w ciężkim szoku... Nie dziwię się... Właśnie zrobiłem mu coś okropnego. Nie tego chciał, nie tego ja chciałem. Reszta zauważyła dziwne zachowanie Makoto przez resztę wieczoru. W końcu nadszedł czas pójścia do namiotów. Nastała cisza. Najgorsze było to, że nie chciało mi się spać!Zbyt dużo myśli na sekundę. Makoto najwyraźniej też nie miał na to najmniejszej ochoty. A serce biło mi jak dzwon. Ciekawe czy on to słyszy.... Mam nadzieję, że nie.
- Emm, Rin? - błogą ciszę przerwał Makoto.
- Hmm?
- Powiesz mi, czemu? Ten pocałunek...
- Ehh, zapomnij. Wiem, nie tak miało być. To nie mnie chciałeś pocałować... Przepraszam - nic innego nie mogę powiedzieć.
- Rin?
- Taa?
- Jak wrócimy, powiem Haru co do niego czuję... - nie.... czemu.... nie teraz.... przecież.... ja cię..  kocham. Kocham Makoto.... teraz to wiem, na pewno. Ale jest na to już za późno.



I tu zakończymy część pierwszą ^^ Mam nadzieję, że się podobało. Próbowałam choć trochę oddać charaktery postaci, mam nadzieję, że mi się udało :P Część drugą postaram się napisać podczas weekendu i wrzucić w poniedziałek/wtorek. I tak siedzę w domu, bo jestem chora xd Zapalenie zatok i zapalenie krtani <3 Takie kurde szczęście :c Mam pomysły na nowe opowiadanka ^^ I niestety, ale po zakończeniu MakoRin, będziemy musieli trochę zmienić tryb wrzucania postów. Konkretnie, nie będą się one pojawiały, jak wcześniej raz w tygodniu, lecz raz na 2 tygodnie w niedzielę T^T Czemu? NAUKA. Zaczęłam liceum i mamy ogromną ilość materiału. Już zapowiedzieli nam sprawdzian i 2 kartkówki. Teraz wiecie też ile mam lat xdd A tak teraz wam już powiem, że na zakończenie tego opowiadania szykuję niespodziankę :3 Właściwie to dwie xdd

No to do zobaczenia w poniedziałek/wtorek kochani :*** Zapraszam do komentowania :)